Romuald Rosiński

Germanizacja Krajny

Zasady pruskiego ekspansjonizmu kulturowego wyraziście zdefiniował profesor Uniwersytetu Lipskiego Ernst Hasse: „Germanizacja terenów polskich stanowi misję dziejową Niemiec. W jej urzeczywistnieniu prawo i moralność nie mogą w żadnym razie stanowić przeszkody”. Leopold Prowy, autor wydanej w 1868 r. pracy Historyczne stanowisko Prus Zachodnich wobec Polski, był jednym z wielu propagatorów idei związku Pomorza z państwem niemieckim. Jako profesor toruńskiego gimnazjum należał do niemieckiej elity intelektualnej, lecz pisząc o historii regionu, nie potrafił wznieść się ponad język walki: „Nasza prowincja nie może być nigdy określana jako ziemia polska. Prusy Zachodnie zostały w dawnych czasach wywalczone krwią niemiecką, a potem w drodze pokojowego podboju lemieszem i pracą obywateli przywiedzione do kwitnącego stanu niemieckiej cywilizacji. Miecz oderwał nas tylko na pewien czas od ojczyzny. Obecnie od stu blisko lat nasza prowincja, złączona mocnymi więzami kulturalnymi z państwem pruskim, nie będzie od niego nigdy ponownie oderwana [...]. Związek ten coraz bardziej będzie się zacieśniał, jeśli zawsze świadczyć będziemy o niemieckości, która nas przenika i która nam przewodzi”.[1]

Po pierwszym rozbiorze Polski Krajna stała się sceną eksperymentów germanizacyjnych.[2] 15 września 1772 r. wojsko pruskie zajęło Nakło. Radca Franz Baltazar Schönberg von Brenckenhoff, mianowany przez Fryderyka II administratorem dystryktu nadnoteckiego, przedstawił zgromadzonej na rynku ludności rozkaz królewski o objęciu przez Prusy władzy nad Krajną. 28 września 1772 r. zniesiono prawo polskie i zastąpiono je prawem obowiązującym w Prusach. Od 1773 r. na Krajnie zaczął obowiązywać „Corpus iuris Fridericianum”. 13 września 1772 r. Fryderyk II ogłosił manifest, zobowiązujący wszystkie stany polskie do złożenia przysięgi homogialnej.  Przysięgę tę przedstawiciele Krajny złożyli 27 września 1772 r. w Malborku: z Nakła burmistrz Bartłomiej Binakowski, sędzia Józef Doktorowicz oraz proboszcz dekanatu nakielskiego[3], z Więcborka burmistrzowie Michał Primus i Tomasz Grodowski, z Mroczy burmistrz Paweł Wielecki, sędzia Michał Kowalewski[4], z Kamienia burmistrz Józef Etter, Firmus Różewicz, pisarz miejski Paweł Ciżmowski, z Sępólna burmistrz Gottlieb Schubert i Martin Lubenau[5], z Łobżenicy burmistrz Jan Samuel Lubenau i sędzia Jan Stęborski[6]. Hołd złożyła także krajeńska szlachta: hr. Aleksander Potulicki (właściciel Więcborka i Sępólna), hr. Konstanty Bniński (właściciel Samostrzela, Mrozowa, Żelazna, Kraczek i części Dąbek), Wiktor Korytkowski (właściciel Glesna), Karol Rydzyński (właściciel Wyrzyska, Osieka i Pracza), Otto Trąbczyński (właściciel Kosztowa i Krostkowa), Stanisław Rydzyński (właściciel Rzęzkowa, Nieżychowa, Nieżychówka), Maurycy Kitnowski (właściciel Falmierowa, Dobrzyniewa i Gromadna), Andrzej Pisarzewski (właściciel Liszkowa, Dąbrówki i Radzicza).[7]

Szlachcie przysługiwał przywilej złożenia hołdu poprzez pośrednika. Skorzystał z tego hr. Aleksander Potulicki, którego w Malborku reprezentował gdański kupiec Georg Reirer. Wojciech Rydzyński, właściciel Wyrzyska, złożył przysięgę pod przymusem w 1774 r.[8] Hr. Józef Radoliński, dziedzic Łobżenicy i właściciel klucza łobżenickiego, złożył przysięgę dwukrotnie – w latach 1775 i 1779 – po uzyskaniu zgody króla Stanisława Augusta.[9]

Na zajętych terenach władze pruskie utworzyły cztery powiaty: bydgoski, inowrocławski, kamieński, wałecki. W 1773 r. powiaty zostały podzielone na okręgi administracyjne: Bartodzieje, Białośliwie, Bydgoszcz, Kamień, Mrocza, Nakło, Nieszawice, Solec, Wałcz, Ujście, Zelgniew. Siedziba Deputacji Kameralnej Okręgu mieściła się w Bydgoszczy. W gestii Deputacji była władza administracyjno-policyjna, nadzór nad wyznaniami, ściąganie podatków.[10] W 1775 r. na obszarze części Wielkopolski, Krajny i Pałuk powstały powiaty: bydgoski, inowrocławski, kamieński oraz wałecki. Na mocy traktatu tylżyckiego z 9 lipca 1807 powiaty bydgoski, wałecki i inowrocławski oraz część powiatu kamieńskiego włączono do Księstwa Warszawskiego. W 1815 r. Kongres Wiedeński oddał Krajnę pod ponowne panowanie pruskie, a prawo oparte na „Kodeksie Napoleona”  zmieniono na „Landsrecht” (pruskie prawo krajowe).

W 1818 r. powstał regencyjny obwód bydgoski, składający się z powiatów: bydgoskiego, czarnkowskiego gnieźnieńskiego, inowrocławskiego, wągrowieckiego, wyrzyskiego. Powiaty kamieński i wałecki dołączono do regencyjnego obwodu kwidzyńskiego.

W granicach powiatu wyrzyskiego znalazły się Wyrzysk, Łobżenica, Wysoka, Miasteczko, Kcynia, Szamocin, Margonin. Nakło i Mrocza weszły w skład powiatu bydgoskiego. Podział ten przetrwał stulecie – 1 stycznia 1918 r. obwód regencyjny bydgoski podzielono na 9 powiatów. Nakło i Mroczę dołączono do powiatu wyrzyskiego.[11]

Podstawowym celem władz pruskich było stworzenie z Okręgu Nadnoteckiego wzorcowego obszaru kolonizacyjnego. Jako oficjalny pretekst represyjnych działań ekonomicznych wobec ziemiaństwa polskiego podano zły stan gospodarczy majątków. W reskrypcie króla pruskiego z 26 lutego 1783 r. czytamy: „Niegodziwe gospodarstwom właścicieli najwięcej przyczyniło się do tamtejszych nieporządków, ponieważ największa część szlachty pieniądze zabiera ze sobą z kraju  [tj. z Okręgu Nadnoteckiego – przyp. autora] i spożywa je w Polsce, dlatego brak ich w kraju. Na to nie ma innego środka, jak cały ten polski naród starać się powoli wykupić.” [12]

Skonfiskowano dobra skarbowe, starościńskie, biskupie i klasztorne, oddano je Niemcom w dzierżawę lub pod zarząd. W 1782 r. nadprezydent Prus Zachodnich uruchomił specjalny fundusz na przejęcie Mroczy, Białośliwia i Wyrzyska. W 1821 r. Główny Bank Królewski w Berlinie wykupił od hr. Aleksandra Potulickiego dobra klucza Więcbork-Sępólno, a w 1824 r. od Józefa Gotzendorfa-Grabowskiego dobra klucza Sypniewo. W ręce niemieckie przeszły majątki w Runowie  i Suchorączku. Aktywnie działała Komisja Kolonizacyjna, zajmująca się wykupem ziemi od Polaków i parcelowaniem jej pomiędzy niemieckich kolonistów, których objęto przywilejami finansowymi – preferencjami kredytowymi oraz ulgami dzierżawnymi.

Wkrótce po przejęciu władzy urzędy pruskie rozpoczęły rugowanie kultury polskiej. Na początku lat siedemdziesiątych XVIII w. nazwom miejscowości krajeńskich nadano niemieckie brzmienia, np: Wirsitz (Wyrzysk), Flatow (Złotów), Wisek (Wysoka), Mrotschen (Mrocza), Nackel albo Nakel (Nakło), Weissturm (Białowieża), Dronzno (Drążno), Hohenwalde (Drzewianowo), Lindenburg (Kosowo), Grünhausen (Ostrowo), Rosmin (Rościmin), Wirsa (Wyrza).[13] Zmieniono herb Nakła. Za jedyny język urzędowy uznano niemiecki.[14] Usuwano Polaków z administracji. Szczególnym instrumentem germanizacji uczyniono szkolnictwo. W 1825 r. wprowadzono przymus szkolny. Nauczyciele, którzy wyróżniali się antypolską postawą, otrzymywali specjalny dodatek do pensji (Ostmarkenzulage).

Działania germanizacyjne nasiliły się w II poł. XIX w., gdy rozgorzała  Kulturkampf. J. Księski pisze: „W 1890 r. nastąpił moment szczytowy germanizacji Nakła. Na 7200 mieszkańców statystyka notuje: 4200 Niemców, 2420 Polaków i 580 Żydów. Obraz ten jest tym bardziej przygnębiający, gdy spojrzymy na podział narodowościowy osób zajmujących się przemysłem, handlem i rzemiosłem. W tych grupach zawodowych znajdujemy aż 171 Niemców, 87 Żydów i tylko 72 Polaków”.[15] Powstałe w 1873 roku Gimnazjum w Nakle, jedyna szkoła średnia w mieście, otrzymało wybitnie niemiecki charakter. W 1868 r. kuria biskupia odwołała z parafii nakielskiego proboszcza, księdza Teodora Hennera, obrońcę polskości Krajny.[16] Związek Młodzieży Katolickiej w Mroczy – jako zbyt narodowy i „polityczny” – został poddany zaostrzonej kontroli. Trwała niemiecka akcja propagandowa. Od 1896 r. pięć razy w tygodniu ukazywało się hakatystyczne  pismo „Nakel Zeitung”.

Mocą ustawy z 1876 r. ostatecznie usunięto język polski ze wszystkich urzędów i instytucji. Zakazano krzewienia kultury polskiej. W 1908 r. weszła w życie ustawa o stowarzyszeniach  i organizacji zebrań publicznych, nakazująca używanie na zebraniach wyłącznie języka niemieckiego, jeśli w danej jednostce organizacyjnej ludność niemiecka przekracza 40% ogółu.

Polska prasa w Bydgoszczy biła na alarm: „Jesteśmy świadkami dziwnego zjawiska w Prusach. Starodawne wsi i miast nazwy polskie ustępują miejsca nazwom niemieckim, często bardzo cudacznym. Po przechrzczeniu miejscowości na niemieckie przyszła kolej na nazwiska rodowe. Już nie wystarczają wykoślawienia nazwisk naszych w urzędach cywilnych przez fałszywą pisownię i nadawanie nazwiskom żeńskim końcówek męskich lub odwrotnie. [...] Jeszcze większa  [...] boleść przy zamianie imion świętych Patronów i Patronek, otrzymanych na chrzcie, gdy już nie Jan, Piotr, Ignacy, Władysław, Stanisław, lecz nadal Hans, Fritz, Moritz, Gottlieb nazywać się mają”.[17]

Zwalczanie języka polskiego odbywało się na wielu płaszczyznach życia społecznego, dotknęło również sfery życia religijnego. Budziło to sprzeciw Polaków.[18] Na konferencji kleru pomorskiego w 1849 r. w Pelplinie  proboszcz parafii wałdowskiej Ksawery Malinowski protestował: „[...] Podział Polski był wielką zbrodnią. Ale rządy, które naszą ojczyznę rozszarpały, nie przestały na tym gwałcie i postanowiły jeszcze wszelkimi sposobami naród polski zniemczyć, a nawet zlutrzyć [...]. Dlatego robię ten wniosek, aby u władzy biskupiej język kancelaryjny był język polski bez uszczerbku języka niemieckiego i aby reorganizacja seminarium duchownego zaczęła się od polskiego wykładu historii kościelnej i teologii pastoralnej”.[19]

Ważnym narzędziem germanizacji stała się oświata. Skutki pruskiej polityki oświatowej w XIX w. opisała B. Osmólska-Piskorska:  „Szkoła była płaszczyzną, na której oba środowiska: polskie i niemieckie, spotykały się w znaczeniu dosłownym – w tym samym zakładzie pracy – bądź też w znaczeniu przenośnym – na platformie wspólności zawodowej oraz jedności (przynajmniej formalnej) celu dydaktyczno-wychowawczego. Istniały więc obiektywne czynniki sprzyjające powstaniu bliższej więzi i łączności. W odniesieniu do jednostek mogły one zmienić przypadkowe koleżeństwo w głębsze porozumienie intelektualne obu stron wspólną ideą służby dla prawdy naukowej oraz zjednoczyć dążenia indywidualne w szerokim nurcie, zmierzającym do tego samego, nadrzędnego celu: wzbogacenia wiedzy i znalezienia trafnej odpowiedzi w sprawach wątpliwych. O ile tendencja pierwsza dochodziła do głosu i nie był wyjątkiem przyjazny stosunek ludzi, których dzieliła narodowość, a jednoczyła nauka i praca [...], o tyle w aspekcie ogólnym zjawisko współpracy i zgodności dążeń było prawie niespotykane. Przyczyna leżała w antagonizmach narodowych, wynikłych z sytuacji politycznej, która wbiła klin między obie strony.” [20]

W drugiej połowie XVIII w. system oświaty na obszarze nadnoteckim był słabo rozwinięty. W 1778 r. zatrudniano 77 nauczycieli w szkołach katolickich oraz 190 w szkołach ewangelickich.[21] Fryderyk II po podróży z Poczdamu do Prus w czerwcu 1772 roku zapowiedział rozbudowę oświaty, ale była to jedynie deklaracja. W 1816 r. w rejencji kwidzyńskiej prawie 49% dzieci było poza szkołą.[22] Utrzymanie szkół podstawowych należało do obowiązku ludności, więc liczba, wyposażenie i poziom nauczania zależały przede wszystkim od stopnia zamożności mieszkańców danego obwodu szkolnego. Jeszcze w latach trzydziestych XIX w. liczba szkół była zbyt niska w stosunku do potrzeb. Zły system kształcenia nauczycieli spowodował, że nauczycielem mógł zostać każdy, kto umiał pisać i czytać.[23]

Pruskie programy nauczania  nawiązywały do wydanej w 1801 r. pracy Ideen über nationale Erziehung. Jej autor, J. F. Zölner, podkreślał, że należy położyć nacisk na wychowanie obywatelskie młodzieży. Jako główne cele wychowania określał: tworzenie niemieckiej więzi narodowej, umacnianie przywiązania do tronu, wykształcenie młodzieży w duchu pruskiej dyscypliny wojskowej.[24]

W programie szkoły elementarnej zawarto zalecenia: „[...] Według miejscowych przepisów nauka w szkołach początkowych pruskich składa się: 1. z bardzo dokładnego i szeroko rozwiniętego wykładu religii i Pisma św., naturalnie w zastosowaniu się do wyznania uczniów; 2. z nauki czytania i pisania. Dla starszych dzieci najgłówniejszą podstawą nauki jest czytanie i szczegółowy rozbiór tak zwanych Lesebücher, czyli książek bardzo trafnie układanych, a zawierających pewien encyklopedyczny zbiór wiadomości; 3. z nauki rachunków [...]; 4. z geografii i historii głównie reflektując na państwo pruskie; 5. z nauki śpiewu zajmującego bardzo ważne miejsce w nauce początkowej w Prusach [...].” [25]

Program nauczania w dwuklasowej miejskiej szkole elementarnej był bogatszy niż program nauczania w szkole wiejskiej. W szkole w Łobżenicy, w klasie niższej, w której nauka trwała 20 godzin tygodniowo, uczono: religii (2 godz.), historii biblijnej (2 godz.), czytania w języku polskim i niemieckim oraz deklamacji (8 godz.), pisania w języku polskim i niemieckim (4 godz.), rachunków (4 godz.). W klasie wyższej nauka trwała 26 godzin tygodniowo i uczono: religii (2 godz.), czytania w języku polskim i niemieckim (6 godzin), gramatyki i ćwiczenia w mowie w języku polskim i niemieckim (2 godz.), pisania w języku polskim i niemieckim (4 godz.), rysunków i form geometrycznych (2 godz.), rachunków (5 godz.), śpiewu (1 godz.), geografii i historii naturalnej, czyli biologii (2 godz.).[26]

Na początku drugiej połowy XIX w. w Sępoleńskiem było 31 szkół, w których uczyło się blisko 3 tysiące dzieci.[27] W 1867 r. istniały szkoły w Wielkim Buczku, Kamieniu, Dużej Cerkwicy, Małej Cerkwicy, Dąbrówce, Orzełku, Płociczu, Witkowie, Lutowie, Lutówku, Sępólnie, Piasecznie, Sypniewie, Więcborku i Wielowiczu.

W Więcborku funkcjonowała szkoła ewangelicka dla dzieci wszystkich wyznań. W 1887 r. nauczycielka Stampel założyła elementarną szkołę prywatną, w tym samym roku utworzono szkolę zawodową oraz zakład kształcenia nauczycieli.[28]

W Mroczy po rozbiorze istniały dwie elementarne szkoły sześcioklasowe, w których uczyło się 50-60 dzieci.[29] W 1901 r. rozpoczęto budowę nowej szkoły. Oddano ją do użytku w 1903 r.  Na  początku XX w. w obwodzie mroteckim znajdowały się szkoły w: Mroczy, Białowieży, Drążnie, Drzewianowie, Kosowie, Ostrowie, Rościminie, Wyrzy.

W 1832 r. w Nakle działała katolicka szkoła elementarna (nauczyciele – Jan Thielemann i Franciszek Thielemann), do której uczęszczały dzieci z Nakła, Chrząstowa, Paterka, Występu, Bielaw (120 uczniów). Druga szkoła katolicka istniała w Trzeciewnicy (nauczyciel –  Andrzej Tym). Uczyły się w niej dzieci z Trzeciewnicy i Karnówka, katolicy (43 uczniów) i ewangelicy (12 uczniów). W późniejszym czasie rejony obu szkół uległy pewnym zmianom. W dokumentacji wizytacyjnej odnotowano uwagę, że „opinia o pracy szkół jest pozytywna”.[30]

Między uczniami zdarzały się konflikty, być może na tle narodowościowym lub wyznaniowym. W piśmie z 21 stycznia 1835, skierowanym do dozoru szkolnego przez Thielmana, nauczyciela  szkoły katolickiej, czytamy: „Uczniowie szkoły ewangelickiej, zastępują z kijami moich uczniów na ulicach, biją, kamieniami rzucają, tak dalece, iż dzieci szkoły katolickiej gwoli tym napaściom do szkoły przyjść się boją”.[31]

W 1862 r. otwarto pierwszą szkołę średnią w Nakle. W czerwcu 1873 r. otrzymała ona nazwę i status progimnazjum. W następnym roku przeniesiono ją do nowego budynku. W 1876 r. odbyła się pierwsza matura.

W Wyrzysku funkcjonowały dwie szkoły elementarne: katolicka i ewangelicka. W latach czterdziestych parafia wzniosła nową szkołę katolicką. Uczęszczało do niej ok. 130 dzieci z miasta i okolicy. M. Drozdowski podaje: „W klasie niższej dzieci uczyły się czytać i pisać w języku polskim i niemieckim, rachunków, śpiewu z położeniem nacisku na naukę pieśni kościelnych, oraz religii. W klasie wyższej do tych przedmiotów dochodziły jeszcze historia ojczysta, geografia, przyroda, rysunek, gimnastyka dla chłopców i robótki ręczne dla dziewcząt. Nauka języka polskiego nie była obowiązkowa dla wszystkich, a chcący się uczyć musieli składać odpowiednią deklarację”.[32] Z biegiem czasu liczba nauczycieli wzrosła do 4.[33]

Na początku XX w. w Wyrzysku powstały dwa progimnazja: Prywatna Szkoła dla Dziewcząt oraz Prywatna Szkoła dla Chłopców. Uczyła się w nich przede wszystkim młodzież niemiecka. W 1911 r. po długich staraniach otwarto Średnią Szkołę Miejską.[34]

W Łobżenicy istniały trzy szkoły elementarne: katolicka, ewangelicka i żydowska. W 1842 r. jednoklasowa szkoła katolicka została przekształcona w dwuklasową. W każdej klasie zorganizowano trzy oddziały. Nauczanie języka polskiego i religii oparto na podręcznikach Rakowicza, Mittlera, Łukaszewskiego oraz  katechizmie Schustera.  Szkoła ewangelicka została rozbudowana do czterech klas. Istniała także klasa rektorska, dodatkowo przygotowująca uczniów do podjęcia nauki w gimnazjum.

W latach 1825-1831 działała w Łobżenicy filia Głównego Katolickiego Seminarium Nauczycielskiego w Bydgoszczy. Słuchaczy przyjmowano na podstawie egzaminu. Tryb zajęć był intensywny – na poszczególnych semestrach obejmował 40-48 godzin tygodniowo. Program kształcenia zawierał: dydaktykę, metodykę nauczania, języki niemiecki i polski (pomocniczo), religię, muzykę, śpiew, geografię, historię Prus. Absolwenci nabywali uprawnienia do podjęcia pracy nauczycielskiej w szkołach wiejskich.

A. Mietz i J. Pakulski piszą: „Łobżenica posiadała jeszcze kilka szkół średnich. Były to szkoły prywatne. Najbardziej znaną była ewangelicka trzyklasowa szkoła średnia dla dziewcząt. [...] Inną znaną w latach czterdziestych szkołą [...] była pensja dla dziewcząt [...]. Uczono dziewczęta języków obcych (francuskiego, włoskiego, angielskiego), gry na fortepianie, harfie i gitarze, ogłady towarzyskiej, robótek i innych zajęć praktycznych. Była to typowa szkoła przyszłych żon obywatelskich. Szkół tego typu było w Łobżenicy kilka na przestrzeni XIX stulecia.” [35]

System oświaty na Krajnie teoretycznie dał szansę edukacji na poziomie elementarnym znacznemu procentowi dzieci, jednak na przełomie XIX i XX w. był już anachroniczny. Według J. Danielewicza, „obejmując w 1920 r. ziemie Krajny władze polskie zastały na nich znaczną ilość małych jedno- lub dwuklasowych szkół ludowych. Wystarczy wspomnieć, iż na ogólną liczbę 131 szkół istniejących w powiecie wyrzyskim, 116 stanowiły jedno- lub dwuklasówki, założone przez władze niemieckie głównie na początku XX w.”[36]

Władze pruskie czyniły starania, by zminimalizować nauczanie w języku polskim, a z czasem zlikwidować je zupełnie. Formalny akt z 1818 r. określał rolę języka niemieckiego następująco: „we wszystkich szkołach obcojęzycznych winna być obok języka krajowego udzielana nauka zupełna w języku niemieckim odpowiednio do stopnia szkoły”.[37] Zgodnie z tą zasadą stopniowo wprowadzano do szkół niemiecki jako język wykładowy. W rozporządzeniu z 13 grudnia 1822 r. minister oświaty, Karol Alenstein, przekonywał: „ Ażeby Polacy mogli być zupełnie dobrymi poddanymi i mogli brać udział w korzyściach instytucji państwowych jest pożądane i potrzebne, aby rozumieli język krajowy i mogli się nim porozumiewać. Natomiast nie jest potrzebne, by w tym celu musieli się wyrzec swego języka ojczystego, ani też musieli swój język postponować [...]. Religia i język są najważniejszymi świętościami narodu, na nich polega cały jego sposób myślenia i pojmowania.”[38] Ministerialne rozporządzenie z 1834 roku określało, „że można we wszystkich klasach szkół powszechnych przeznaczyć 7 godzin tygodniowo na naukę czytania w języku polskim."[39]

W drugiej połowie XIX w. pozory liberalizmu językowego w szkołach zostały zarzucone ostatecznie. Na podstawie ustawy z marca 1872  szkolnictwo oddano pod ścisły nadzór państwa. W latach 1872-1873 we wszystkich szkołach polskich w państwie pruskim wprowadzono język niemiecki jako wyłączny przedmiot nauczania. W języku polskim można było nauczać religii, ale od 1900 r. wyłącznie w trzech najniższych klasach szkół ludowych.[40] W 1866 r. rozpoczęto realizację tajnego zarządzenia, nakazującego wysyłać nauczycieli władających językiem polskim do pracy w odległych rejonach  Niemiec. W roku 1877 polscy nauczyciele zostali zmuszeni do wystąpienia z polskich organizacji.

Wielkopolanin Józef Stefan Richter wspomina: „Rozmawianie w języku polskim na terenie szkolnym wywoływało wściekłość i reakcję ze strony uczniów – Niemców i grona nauczycielskiego w formie wyzwisk, przy czym najczęściej używano lekceważącego określenia „Polake”. Były też nierzadkie wypadki, że za rozmawianie po polsku dotkliwie nas chłostano, a nawet było to powodem do udzielania nam niesprawiedliwych obniżeń ocen w nauce szkolnej.” [41] W swojej relacji Richter dodaje: „Pewną okazję do rozwinięcia poprawnej znajomości języka polskiego, choć tylko na krótki czas, nastręczało pobieranie nauki religii w języku polskim. Posługiwano się przy tym Biblią i katechizmem drukowanym po polsku”.[42]

Treść programów nauczania budziła sprzeciw Polaków, co sygnalizowała polska prasa: „Niech młody Polak czerpie oświatę narodową z naszych książek i gazet, niech się zachwyca arcydziełami naszego piśmiennictwa, którym tacy mistrze słowa jak Reymont, Sienkiewicz, Wyspiański, Kasprowicz, Tetmajer i tylu innych roztaczają przed nami całe bogactwo języka, przedziwną jego dźwięczność i piękność, świadczącą o wysokiej duchowej kulturze naszego narodu. Niestety, młodzież nasza karmiona jest w zaraniu życia owocami niemieckiej kultury w formie nauki szkolnej, patriotycznych niemieckich pieśni i obchodów, przywykła urabiać mowę ojczystą według języka niemieckiego i mówiąc po polsku myśli po niemiecku”.[43]

* * *

Z przytoczonych danych wynika, że celem rozbudowanej, prowadzonej na wszystkich płaszczyznach życia społecznego akcji germanizacyjnej, początkowo było zminimalizowanie polskich obiegów literackich. Bariery systemowe w strategicznych węzłach (cenzura literatury i procesu dydaktycznego) miały maksymalnie  obniżyć  polską kompetencję kulturalną Krajan. Jako drugi etap administracja niemiecka przyjęła wyeliminowanie absolutnie wszystkich elementów polskości z geografii kultury regionu, przede wszystkim języka polskiego.




[1] Osmólska-Piskorska B., Nauka polska na Pomorzu gdańskim w XIX w., [w:] Pomorze na progu dziejów najnowszych, praca zbiorowa pod red. T. Cieślaka, Warszawa 1961, s. 264.

[2] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 161.

[3] Ibidem, s. 162.

[4] Turowski S., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit., s. 68.

[5] Żmidziński F., Rozwój Sępólna i jego okolicy na tle dziejów Krajny do 1914 r., [w:] Dzieje Sępólna i okolic, op. cit., s. 87.

[6] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit., s. 122.

[7] Chwaliszewski R., Z patriotycznych tradycji Wyrzyska, Wyrzysk 1987,  s. 6.

[8] Drozdowski M., Pod pruskim panowaniem (1772-1920),  [w:] Dzieje Wyrzyska, praca zbiorowa pod red. S. Sierpowskiego, Poznań 1999, s. 55.

[9] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit., s. 122.

[10] Drozdowski M., Pod pruskim panowaniem (1772-1920),  [w:] Dzieje Wyrzyska, op. cit., s. 54.

[11] Turowski S., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit., s. 69.

[12] Cytat za: Drozdowski M., Pod pruskim panowaniem (1772-1920),  [w:] Dzieje Wyrzyska, op. cit., s. 57.

[13] Turowski S., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit., s. 79.

[14] Jednym z ostatnich dokumentów sporządzonych w wersji dwujęzycznej był zredagowany w 1836 r. protokół o współużytkowaniu przez Nakło, Trzeciewnicę i Paterek łąk nadnoteckich.

[15] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 181.

[16] Ibidem, s.186.

[17] „Dziennik Bydgoski”, nr 7, 10 stycznia 1908 r.

[18] Głośna była historia ziemianina Karola Koczorowskiego. Sąd łobżenicki orzekł, że Koczorowski nie otrzyma należności z tytułu skupu czynszów, dopóki będzie kwitował dokumenty w języku polskim. Od tej decyzji Koczorowski odwołał się do sądów apelacyjnych w Bydgoszczy i w Poznaniu, lecz przegrał wszystkie sprawy. Uparty ziemianin postanowił dochodzić swoich praw w sejmie pruskim. Złożył skargę, która została oddalona: Mietz A., Pakulski J., op. cit. s. 195.

[19] Cytat za: Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu op. cit., s. 115.

[20] Osmólska-Piskorska B., Nauka polska na Pomorzu gdańskim w XIX w., [w:] Pomorze na progu dziejów najnowszych, op. cit., s. 261.

[21] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit., s. 141.

[22] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 108.

[23] W 1825 r. wprowadzono przymus szkolny, lecz z ograniczonym skutkiem, w  1848 r. 12% ogólnej liczby dzieci nie podjęło nauki. 

[24] Turowski S., [w:] ., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit.,  s. 80.

[25] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 108.

[26] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit., s. 202-203.

[27] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 109.

[28] Turowski S., Więcbork pod zaborem pruskim, [w:]: Więcbork. Szkic monografii miasta, praca zbiorowa pod red. W. Jastrzębskiego, L. Polana, Więcbork 1993,  s. 53.

[29] Turowski S., [w:] ., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit., s. 79.

[30] Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Dekanat Nakielski, sygn. 213, 214.

[31] Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Dekanat Nakielski, sygn. 30-31.

[32] Drozdowski M., Pod pruskim panowaniem (1772-1920),  [w:] Dzieje Wyrzyska, op. cit., s. 84.

[33] Nauczyciel Jan Palżewicz przepracował w wyrzyskiej szkole 40 lat.

[34] Uczniów rekrutowano głównie z rodzin niemieckich, gdy nabór był niewystarczający, nie czyniono przeszkód, aby zapisywali się także Polacy.

[35] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit. s. 208.

[36] Danielewicz J., Nakło w latach 1920-1939, [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 245.

[37] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s.108.

[38] Mietz A., Pakulski J., Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit. s. 202.

[39] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 108.

[40] Ibidem, s. 109.

[41] Richter J. S., Mój los powstańca wielkopolskiego, [w:] Wspomnienia powstańców wielkopolskich, Poznań 1970,  s. 321.

[42] Ibidem, s. 320.