Romuald Rosiński

Główne motywy w twórczości Michała Mędlewskiego

Michał Mędlewski urodził się 30 września 1912 r. w leśniczówce Wielonek koło Ostroroga w powiecie szamotulskim. Po ukończeniu gimnazjum klasycznego w Różanymstoku k. Grodna oraz szkoły podchorążych w Brodnicy podjął studia na wydziale prawno-ekonomicznym w Poznaniu. W latach trzydziestych osiadł na Krajnie. Pracował w samorządzie terytorialnym w Nakle i w Wyrzysku. Uczestniczył w kampanii wrześniowej jako podporucznik Batalionu Obrony Narodowej. Walczył m.in. w bitwie nad Bzurą. Przez całą wojnę był więziony w obozie jenieckim w Murnau (Alpy Bawarskie). Po wojnie powrócił na Krajnę. Pracował jako urzędnik w Nakle, następnie w Wyrzysku. Piastował kierownicze stanowiska w powiatowej radzie narodowej. Z wielką pasją oddawał się pracy społecznej. W 1975 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł w Nakle 8 czerwca 1997 r.
Twórczość literacką zaczął uprawiać mając dwadzieścia lat. Oficjalnie zadebiutował ok. roku 1930 w "Dzienniku Bydgoskim". Następnie podjął współpracę z "Głosem Krajny". "Pisał wiersze, opowiadania oraz felietony. W oflagu w Murnau zaprzyjaźnił się m.in. z Leonem Schillerem i Tadeuszem Sułkowskim. Wbrew wszelkim przeciwnościom losu nie przestał pisać poezji. Konspiracyjnie wydał tomik "Słońce w dolinie", który "niestety przed samym końcem wojny w rozgardiaszu ewakuacji zaginął". Po wojnie sporadycznie zamieszczał artykuły publicystyczne w "Kurierze Polskim", "Ilustrowanym Kurierze Polskim", "Tygodniku Demokratycznym", współpracował z "Ziemią Nadnotecką". Wydał powieści "Ściana gniewu" (Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1980 r.) i "Stacjonata" (1985 r.), tom opowiadań "Ogień z nieba" (1985 r.), zbiór poezji "Widoki moje" (1992 r.). Dziesięć utworów najpełniej reprezentujących twórczość Mędlewskiego zostało zamieszczonych w wydanym w 1996 r. "Pilskim almanachu poetyckim".

Proza: porachunki z historią.

Spośród utworów Mędlewskiego największy rozgłos zdobyła powieść "Ściana gniewu". Była fabularyzowanym zapisem autentycznych wydarzeń wojennych na Krajnie. Prasa szybko dostrzegła ciężar faktograficzny utworu: "Ziemia wyrzyska (...) posiada wiele miejsc straceń i mordów dokonanych w 1939 r. (...) Miejscowi faszyści realizowali swoją politykę eksterminacji wobec Polaków zamieszkałych na tym terenie (...) Doczekaliśmy się wreszcie książki, która w swej treści zawiera prawdę o tamtych tragicznych wydarzeniach."
Podkreślano, iż "walorem tej pozycji (...) jest fakt, że ukazuje ona wiernie wydarzenia w regionie nadnoteckim, w okolicach Nakła i Wyrzyska, a więc na ziemiach niezbyt dotąd przez pisarzy penetrowanych. Jako mieszkaniec Wyrzyska i uczestnik kampanii wrześniowej uznał Michał Mędlewski za swój obowiązek przypomnienie tamtych trudnych dni, gehenny miejscowej ludności. W wyobraźni czytelnika jawią się więc żołnierze batalionu Obrony Narodowej, eksmisje polskich gospodarzy z ich ojcowizny, rozstrzeliwania m.in. w Paterku koło Nakła. Bliskość granicy z Niemcami przyspieszyła moment utraty wolności, sąsiedzkie zaś nieporozumienia z ludnością pochodzenia niemieckiego zamieszkująca okolice Nakła zaowocowały aktami zemsty i terroru w czasie niewoli."
Niektórzy dziennikarze wskazywali na literackie i historyczne analogie: "Z uwagi na regionalność tematu "Ścianę gniewu można porównać do "Miasteczka Króla" Gierarda Górnickiego (opowieść o Kłecku pod Gnieznem). Tutaj natomiast miejscem znacznej części powieści jest Wyrzysk, Nakło nad Notecią i okolice, a bohaterowie typowymi przedstawicielami gnębionej przez Niemców polskości (...).
Michał Mędlewski napisał "Ścianę gniewu", wyrzucając z siebie i demonstrując czytelnikom odrazę i gniew do okrutnego agresora, który najechał zbrojnie nasz kraj. Uczciwość i celność intencji autora niech starczy za komplement po lekturze tej książki".
Sam autor zgadzał się z tymi opiniami. Mówił: "Pierwsza moja powieść "Ściana gniewu" jest utworem faktograficznym o planowym niszczeniu Polaków bezpośrednio po wkroczeniu Niemców na terenie ziemi wyrzyskiej. Epizodycznie pojawia się tam również moja ścieżka wojenna, lecz odgrywa rolę drugoplanową. Fikcja literacka w tej książce jest tylko lepiszczem, zasadniczą rolę odgrywają fakty." 
Nie wydaje się, by stworzenia krajeńskiej powieści faktograficznej przyszło Mędlewskiemu łatwo. Analizując proces powstawania "Ściany", łatwo dostrzec tendencję autora do ucieczki od konkretyzacji osób i miejsc. Zjawisko to typowe dla twórczości krajeńskich literatów- znane jeszcze z epoki "Głosu Krajny", zaciążyło nad dialogiem pisarza z redaktorami Wydawnictwa Poznańskiego. Jeden z recenzentów domagał się przeredagowania "Ściany" na dokument. Dostrzegł co prawda, że utwór "wydaje się (...) powieścią czytelną, z jasno sformułowanym tematem i jednoznaczną problematyką", lecz zgłosił zastrzeżenia: "otóż takie odnosimy wrażenie, że stosowanie konwencji stricte literackich, tu powieściowych, w sposób niezamierzony deprecjonuje w utworze to, co jest jego niewątpliwą wartością: autentyzm opisywanych zdarzeń. A idzie tu o rzecz przecież niebagatelną: dokumentowanie największego polskiego tematu- przeżyć wojennych i okupacyjnych. Wydaje nam się, że niesłusznie Pan czyni kamuflując fikcją literacką faktografię utworu (na przykład nazewnictwo miast i wsi). Sprawa to tym bardziej ważna, jeśli spojrzeć na Pański utwór jak na jeden z wielu naszych dokumentów hitlerowskich zbrodni, które zostały popełnione w konkretnym terenie, bo to nie fikcja literacka, lecz prawda historyczna."
Z tą opinią nie zgodził się inny recenzent- Michał Zieliński. Przyznał, że "losy wojenne i jenieckie Andrzeja Bazarnika mógłby Mędlewski opowiedzieć w pierwszej osobie". Jednak uznał, iż wierne przedstawienie nazw miejscowych nie powinno być tu rygorem, ponieważ powieść w zasadzie i tak zawiera szereg informacji umożliwiających określenie miejsca akcji: "Punktem centralnym opowieści jest Grabów, miasto nad "leniwą rzeką". Autor wymienia ulice miasta (Pocztowa, (...) Dworcowa, Kościelna, Lipowa, Kilińskiego, Staszica, plac Konopnickiej itd.), gimnazjum, kościół św. Wawrzyńca, pobliską cukrownię, bekoniarnię Robinsona, a także ulicę Hallera (...). Łatwo więc odgadnąć, że Grabów to Nakło nad Notecią. Chce autor mieć Grabów, niech mu będzie Grabów. Natomiast okolicom Grabowa przywróciłbym nazewnictwo prawdziwe. Po co Śmielin nazywać Śmiłowem, rzekę Rokitkę Rokitą. Gdzie szukać Dąbrowy (czy to może Sadki?), Broczy, Wyszomierza czy Dębogóry?" 
Zieliński dowodził, że powieść Mędlewskiego nie jest tylko dokumentem. Doszukiwał się w niej szerszych znaczeń: "opowieść opiera się na dwóch zasadniczych wątkach: Andrzej- czyli wojna oraz Maria- czyli losy ludności. Motywem wiążącym jest drugorzędny watek Rafała (obóz, powrót), posłowie spełniają rolę epilogu." Do podobnych wniosków doszedł Cezary Leżański: " Może się zdawać, że powstała książka będąca czymś pośrednim między pamiętnikiem a zbiorem relacji między wspomnieniem a dokumentem dawno minionego czasu. Faktem jest, że nastrój, atmosfera dni wojny oddana jest trafnie, z wyczuciem. Ale to nie wszystko (...). Przy zachowaniu realiów, nawet dość daleko posuniętej wierności szczegółom, [ Mędlewski] potrafił dokonać zabiegu formalnego, cechującego dzieło literackie, decydującego, czy książka jest dziełem pisarza, czy też pamiętnikarza. Przy zachowaniu wierności swemu miasteczku, ludziom i wydarzeniom, odnalazł w wydarzeniach, w przedstawionych postaciach cechy ogólniejsze, problemy, uczucia i pasje dużo większe, o wymiarach uniwersalnych, przekraczających zakreśloną tematykę. W wyniku tego powstała książka, w której regionalizm, sprawy umownego miasteczka (...) nabierają waloru ogólniejszego. Stają się zrozumiałe dla czytelników, którzy nigdy na oczy Wyrzyska czy Nakła nie widzieli (...)". 
Spór o " Ścianę gniewu" nie został rozstrzygnięty do dziś. Czas wykazał, że powieść Mędlewskiego, formalnie usytuowana pomiędzy dokumentem a gatunkiem fabularnym, podobnie jak Krajna na mapie Europy- obecnie znajduje się gdzieś pośrodku. Wyblakła jako dokument, lecz pozostała zapisem tragicznych przeżyć pokoleniowych, manifestem obrony uniwersalnych wartości. Oparła się czasowi także dzięki sprawności warsztatowej autora. Trudno nie zgodzić się z opinią S. Zielińskiego, który deklarował : "Podoba mi się tekst. Mędlewski pisze zwięźle, jasno, nie bawi się w zbędne dialogi, osiąga zamierzony efekt. Proszę zwrócić uwagę na świetnie naszkicowaną sytuację w Grabowie i Dąbrowie. Mało słów, ale jakże przekonywująco pokazano stan zagrożenia, grozę tamtych dni."  Trzeba jednak odnotować fakt, że zastrzeżenia niektórych recenzentów budził jednostronny sposób kreacji psychologicznej bohaterów powieści. Jan Arski pytał Medlewskiego: "Czy nie obawia się Pan zarzutu (...), że (...) Niemcy to wyłącznie tzw. szwarccharaktery?" Mędlewski odpowiedział: " (...) Czasy były takie, że nie sprzyjały one ujawnianiu sympatii dla Polaków. Poza tym wydarzenia przybrały tak zawrotne tempo, ból i nienawiść tak się spotęgowały, że to co nawet miało pozytywne zabarwienie w postawach ówczesnych Niemców, ginęło w lawinie faszystowskiego zła. Tak, to był czas gniewu i nienawiści także z naszej strony, spowodowanych wrogą polityką państwa niemieckiego na długo zanim doszło do wojny, a po jej wybuchu brutalnością agresora i cierpieniami zadawanymi z determinacją ludności cywilnej. Czas goi do dzisiaj zadane wówczas głębokie rany, ale nie wolno nam dopuścić do tego, by wymazał z narodowej pamięci pozostałe po nich ślady." 
Opinii tej Mędlewski pozostał wierny, pisząc kolejny utwór. Jednak pogłębił psychoanalizę postaci i w czarno-białym obrazie zarysował półcienie. W 1985 r. "Kurier Polski" odnotował ukazanie się "Stacjonaty": "Autor sięga pamięcią do swoich przeżyć z okresu, kiedy wojska alianckie wyzwoliły jeden z największych hitlerowskich obozów w Murnau. Asumpt do tego- jak sam pisze we wstępie- dał mu dawno już zapomniany, a niedawno ponownie odkryty, pamiętnik prowadzony właśnie za drutami w Murnau. "Stacjonata" nie jest jeszcze jedną pozycją przedstawiającą okrucieństwa hitlerowców. Trudno w niej szukać znęcania się nad jeńcami, codziennego życia za drutami, które przecież obfitowało w tragiczne nieraz fakty. Owszem, to także jest, ale w dalekim tle, w subtelnej retrospekcji, autora bowiem interesuje przede wszystkim psychologiczne zderzenie postaw Polaków- wczorajszych jeńców, a dziś oczekujących z nadzieją i niepewnością powrotu do swego kraju. Obserwuje również Niemców, którym zgruchotano ich pychę i butę. To zderzenie pozwoliło autorowi na zarysowanie bardzo różnych postaw, przez co książka zyskała nie tylko na barwności, ale przede wszystkim na wiarygodności". 
Ukazanie się "Stacjonaty" przeminęło bez większego echa. Utwór ten został opublikowany w niesprzyjającym czasie. Krótko po stanie wojennym, w warunkach ostrej walki politycznej, czytelnicy, zainteresowani przede wszystkim teraźniejszością, stracili zainteresowanie okupacyjnymi rozrachunkami. Może obecnie, w dobie europejskiej integracji, "Stacjonata" zajmie należne jej miejsce w krajeńskim pejzażu literackim?
Podobnie jak opowiadania Borowskiego, zawiera zarys "krajobrazu po bitwie"- po II wojnie światowej. Narrator, oficer polski więziony przez lata o bozie w Murnau, opowiada o pierwszych dniach wolności. W jego opowieści nie ma jednak behawioralnej żądzy zemsty. Oficer- subtelny intelektualista, wnikliwie przedstawia obraz niemieckiego społeczeństwa. Jest daleki od obarczenia Niemców odpowiedzialnością zbiorową. Stara się zrozumieć motywy ludzi żyjących w totalitarnym systemie. W efekcie powstaje dwubiegunowy świat postaci, podziały przebiegają nie według podziału narodowościowego czy politycznego, lecz według przyjętego systemu wartości.
Negatywni bohaterzy przemijającego świata budzą już tylko pogardę. "Wiking"- esesman tłumiący kiedyś powstanie warszawskie, zostaje zastrzelony przez Amerykanów. Nawet majestat śmierci nie budzi współczucia świadków jego śmierci: "... Nachylcie się i patrzcie. W jego otwartych szeroko oczach, źrenicach jeszcze do cna nie zmętniałych, zobaczycie płomienie huczące nad rumowiskami domów połupanych jak orzechy. jeszcze zobaczycie ludzi z otwartymi ustami, z których się nie może wydobyć krzyk, bo zastygł w gardle ze zgrozy." Więźniowie ze zgrozą wspominają rządy komendanta obozu, Petriego. Podrzędny urzędnik Kurt Meier swoją karierę w S.A. wykorzystuje do rozprawienia się z przełożonym.  Karin Eberle, zafascynowana faszystowską ideologią, porzuca męża, ponieważ "inni (...) otrzymują bojowe odznaczenia za męstwo, za dzielność, za zabijanie bolszewików, a mój mąż, filozof i pacyfista, przeniesiony do karnej kompanii, to ci dopiero (...). Nic dziwnego, skoro się wyrosło w domu, w którym matka jest bigotką, ojciec antyhitlerowcem, a synek żydofilem." 
Ale we wspomnieniach więźniów zapisali się także "normalni Niemcy". Proboszcz z Murnau odprawiał msze w obozie. "Na Boże Narodzenie zrobił (...) niespodziankę, ewangelię przeczytał po polsku. Ten niewinny gest rozjuszył gestapo." Oberst Oster "nie lubił, gdy o polskich jeńcach mówiono źle". Radca Lindemann z Monachium świadomie pogrzebał swoją karierę, nie wstępując do partii nazistowskiej.  Egon, jego syn, żołnierz wehrmachtu na froncie wschodnim, otrzymał przydział do karnej kompanii, ponieważ stanął w obronie Rosjanki.
Podsumowany w "Stacjonacie" bilans historii jest dla Niemców okrutny. Monachijczycy przez ostatnie dwa lata wojny "spoglądali z przestrachem w niebo, czy ono za chwilę znów nie plunie na nich ogniem. Przywykli do nieustającego już wycia syren zerkali na południe, gdzie ciemnosina panorama Alp od dawna przestała być granicą spokoju. Od pewnego czasu śmierć nadlatywała właśnie stamtąd." Po wojnie "do godziny policyjnej myszkowali po ruinach. Wychudłymi i bladymi twarzami straszyli się nawzajem, wystawając po kubełek wody, po chleb, po margarynę. Nocami, stłoczeni w ocalałych domach, krztusili się od złych i dręczących snów (...) Teraz już nie trzeba zadzierać głów ze strachu, trzeba te głowy schylać, schylać, aby nie przeoczyć amerykańskiego niedopałka leżącego na ziemi (...). Gdy nastawał wieczór na Prinzregentenstrasse i na innych, wybranych ulicach, wygłodniałe prostytutki sprzedawały fałszywą miłość śmiesznie tanio." 
Niemcom pozostały głębokie rany psychiczne, poczucie obarczenia winą za ludobójstwo. Radca Lindemann tłumaczył żonie: "Cieszę się, Marto, że nie jestem Żydem, ale obym nie musiał się kiedyś wstydzić, że jestem Niemcem". Baronowa von Ebersdorf przemawia do Polaków: "Każdy uczciwy Niemiec, a tacy Niemcy jeszcze istnieją, przyzna, musi przyznać, że Hitler popełnił zbrodnie nie tylko na podbitych narodach Europy, popełnił ją również na narodzie niemieckim. Jemu mamy do zawdzięczenia, że całe pokolenia długo, na całym świecie, przeklinać będą Niemców za zbrodnie w Polsce, Rosji, Jugosławii, Francji i Bóg raczy wiedzieć, gdzie jeszcze".  
Tragedia oficerów polskich uwięzionych w Murnau nie kończy się zaraz po wyzwoleniu . Wbrew swoim oczekiwaniom stają przed metaforyczną stacjonatą. Miejsce starych zajmują nowe zakazy. Alianccy strażnicy traktują Polaków co najmniej nieufnie. Sami więźniowie są skłóceni politycznie. Wyżsi oficerowie tworzą zamkniętą elitę. Grupa żołnierzy wdaje się w zbrojną awanturę z Amerykanami.
Uwięzieni powstańcy warszawscy chcą wracać do Polski. "Otwartymi na oścież szerokimi oknami sączy się w nocy ich śpiew:
"O Panie, któryś jest na niebie,
Wyciągnij sprawiedliwą dłoń,
Wołamy z obcych stron do ciebie
O polski dach i polską broń."  

Optymizm szybko mija. Wkrótce okazuje się, że wielu ze względów politycznych na zawsze musi porzucić myśl o powrocie do kraju. Jeden z więźniów mówi do głównego bohatera utworu: "Spieszy się panu, kolego? Oni już tam na takich jak pan czekają...
- Niby kto? I gdzie?
- Patrzcie, znalazł się niedomyślny, Ale heca!
Reszta milczy, widać uważa, że kpiący dialog i tak trwał za długo. Niektórzy, żując gumę, leniwie poruszają żuchwami, patrząc na mnie bezmyślnie i nie wykazują zainteresowania ani sprawą powrotu do kraju, ani rozmową ze mną".  
Na losach bohaterów kolejne piętno odciska wielka powojenna polityka. Jeszcze długim cieniem kładzie się koszmar przeżytych cierpień, a już rodzi się świadomość faktu, że przyszłość może być równie tragiczna jak przeszłość. 

Twórczość poetycka: poszukiwanie ładu w chaosie.

Pierwsze wiersze Mędlewski publikował w "Głosie Krajny". W czasie II wojny światowej uwięziony w Murnau, nie zaprzestał działalności literackiej. Zapewne wpływ na to miała także przyjaźń z takimi więźniami jak profesor łaciny Edward Stachak, poeta Tadeusz Sułkowski, wykładowca logiki- Jan Drewnowski. W Murnau powstał rękopis debiutancki tomiku Mędlewskiego "Słońce w dolinie", który zaginął podczas ewakuacji więźniów z obozu. Kolejny tomik, "Widoki moje" , ukazał się prawie pół wieku później- w 1992 r. Zawierał kilkadziesiąt utworów. Józef Ratajczak pisał o nich: "W wierszach (...) widać rzeczywistość otaczającą poetę, świat, w którym żyje, który zna, w którym się porusza (...). Więc przyroda, wiejskie obejście, codzienność i zwykłość bytowania (...) najbardziej ujmuje realizm poetyckiego obrazowania". Maria Jentys z kolei podkreśliła urok wędrówki poety w przeszłość, do krainy dzieciństwa: "Ton tych wspomnień jest przepojony i czułą nostalgią, i odrobiną goryczy, jest cichy i liryczny, spokojny i delikatny. Wywiedziony po prostu z dojrzałej mądrości. Świat poezji (...) Michała Mędlewskiego to przede wszystkim świat natury, a więc obszar największego, najbardziej naturalnego piękna".  
W poezji Michała Mędlewskiego opis przyrody najczęściej staje się pretekstem do wspomnień.
Brzask zawisł na wierzchołkach drzew
runo pachniało wczorajszym dniem.
[Brzask]  

Widoki moje dawne wierszami malowane
rymy czwórkami chodzące jak Pan Bóg przykazał
ile na nich było kresek poplątanych
ile naiwnych niedomówień i znaków zapytania
ile plam kolorowych od słońca wyblakłych
[Widoki moje]  

Bohaterami wspomnień są najbliższe osoby, ich losy stanowią również świadectwo historii minionego pokolenia.

Ojciec spod Verdun rzadko się pojawiał 
więc każde powitanie było już rozstaniem
wtedy widziałem Mamo jak łzy kapały
prosto do torebki
w której nerwowo szukałaś chusteczki
i zamieniały się w kuleczki gorzkiej tarniny
jemiołuszka zanosiła je potem
Matce Boskiej Bolesnej
[mamo moja]  

Młodzi bohaterzy utworów chłoną wiedzę o świecie. Łatwo przychodzi im nauka spraw praktycznych, okrucieństwo upływu czasu i determinizm losów ludzkich uświadomią sobie dopiero po latach:

znaliśmy też tę bolesną prawdę
że pszczoły nie gryzą tylko żądlą
że mirta stoi w oknie bo czeka na swatów
że paproć świętojańska kwitnie o północy

tylko jednego nie mogliśmy wiedzieć
że potem już w życiu nigdy się nie spotkamy
[Janku ze Starej Dąbrowy]  

Jednak nawet wówczas pełni będą pełni wątpliwości i rozterek, a wiedza o najgłębszej istocie otaczającego ich świata pozostanie dla nich tajemnicą:

Tyle lat przylgnęło do mych pleców
jak jemioła do topoli (...)
a ja wciąż nie wiem
jak oddzielić miłość od łez
radość od zwątpienia (...)
osiwieć to za mało
aby o tym wiedzieć
[Wciąż nie wiem]  

W wyznaniach podmiotu lirycznego często pojawiają się motywy przemijania i samotności:

Gdzie dzieciństwo moje
jak woda przeciekło między palcami (...)
gdzie młodość moja (...)
nawet na zdziwienie nie miała czasu
[gdzie dzieciństwo]  

Dzwonek u drzwi zardzewiał
bo nikt nie przychodzi (...)

zegar jeszcze bije
lecz nie te godziny (...)

telefon nie ma głosu
mowę mu odjęło (...)
[samotność]  

Bezduszny świat skazuje na niepamięć poetę i jego dzieła:

przedwojenne wiersze w zatęchłym archiwum
pędzą dni na pokucie za grzechy młodości
skazane są zwyczajnie jak starzy ludzie
na zapomnienie
[widoki moje]  

Gdzie znaleźć sens życia? Co jest naprawdę ważne i nie podlega prawu przemijania? Na pewno nie polityka, ponieważ:

Świat chyba zwariował (...)
krwi nie lubi a czerwień na stołach (...)
cnotę chwali a nagość popiera (...)
Boga wyznaje a bożkom się kłania (...)
gdy mówi o pokoju
w zanadrzu ma wojnę (...)
fetuje dzień dziecka
a uchwala aborcję
[świat chyba zwariował]  

W irracjonalnym świecie podstawową wartością jest religia. Wiara uodparnia człowieka na lęk związanym z przemijaniem, samotnością, poczuciem egzystencjalnego bezsensu. Porządkuje obraz świata, nadaje życiu głębokiego wymiaru:

teraz kiedy od dawna jestem pogodzony
z pochylonymi krzyżami na krańcach wsi
zapadłych
kiedy znów wiem za co chwali Boga mysz kościelna
i czujna czapla stojąca w wodzie na jednej nodze
proszę Cię matko Boża
przyjmij z wszystkich prawd tę najprostszą
że kocham Cię wciąż za mało
[Matko Boża z Świętej Góry]  

Pytałem Sokratesa o cel filozofii (...)
potem Chrystusa pytałem w wiejskim kościele
rozkrzyżował ręce pochylił głowę
i nic nie odpowiedział

a ja myślę że w tym geście
i w tym milczeniu jest cała mądrość świata
[pytałem]  

Droga do wiary nie jest łatwa i wymaga wysiłku, a ziemskie błyskotki wabią pozornym urokiem.

Do Matki Bożej daleka droga
wiele miast zadymionych i zielonych wiosek (...)
na zgarbionych plecach parciany worek grzechów (...)
(...) ktoś przyniósł kwiaty i trochę rozpaczy
inny miast pokory znaki zapytania
pewna staruszka resztki swojej renty

a generał Abraham Krzyż Virtuti Militari
[virtuti militari]  

Ze snem na powiekach
biegł po śniegu na roraty
tam dłońmi chłopięcymi
płomienie świec otulał
rozmawiał z Bogiem (...)
tylko że po latach
gdy śnieg stajał
i płomienie świecy zgasły (...)
zabłądził
[roraty] 
Podstawowym darem wiary jest miłość. Niekiedy spóźniona, czasami utracona- jednak zawsze stanowi sens ziemskiej egzystencji człowieka.

Byłem głuchy jak kołek w płocie
chwiejny jak furtka o jednym zawiasie
wtedy Wasze dobre słowa
szły do mnie nocami
aby rano powiedzieć mi
o waszej miłości
[dziesięcioro przykazań]  

Pogodzony z Bogiem, podmiot liryczny wierszy Mędlewskiego przechodzi duchową metamorfozę. Nie lęka się już przemijania i samotności. Jasnym wzrokiem patrzy na świat, w jego uroku dostrzegając liczne znaki działalności Boga.

Powiedziały mi kiedyś ciernie
że macierzanka nie pachnie
kawka długo paplała
że wilga nie głosu
że ślimak jest szybszy od zająca
i że jeleń nie ma poroży
tylko mrówka mrużąc jedno oko zapytała
a propos a gdzie ósme przykazanie
[dziesięcioro przykazań]  

Najprostsze zjawiska nabierają metafizycznego charakteru. Wszystko staje się fragmentem wielkiej całości. Pojawia się duchowa harmonia., bez której cud życia byłby jedynie biologicznym procesem.

zaspane słońce ciepłem gładzi drzewa
na scenę wchodzą pierwsze ptaki chóru
zielone świerki współczują modrzewiom
brzozy odmawiają poranne pacierze (...)
w bukowym przestworzu mgła siwa się snuje
konwalie dzwonią na mszę leśnych ptaków

[leśny pacierz]