Obok
Krajeński
|
powrót |
Anna Brzeska |
Zmierzch Dzięki Bogu obce są mi kolory wojny zbrodni masowych mordów kolory lasów z których odpłynęła cała krew i dlatego broń Boże nie powinnam pisać wierszy o Gross-Rosen Katyniu ani o moim dziadku zamordowanym na torach w czterdziestym trzecim albo siódmym Fiord Chmury tarzają się w dolinie wyraźnie znudzone deszczem i dudnieniem ziemi. Przycupnęły nad szarym fiordem, który utkwił między tęsknotą a warkotem łodzi. Ryby węszą sensację podglądają swe odbicie i wodę w ramionach zatoki. Do rozpuku szydzą z fal, które podlizują się skałom, choć te mają serce z kamienia. * * * Dotykaj mnie powoli jeszcze wolniej aby zdążyły wyschnąć dzikie łzy aby wybrzmiało krótkie tak święte nie *** Pięknie kochasz mnie o mój znajomy dotyk z jedwabiu na skórę na kształt ud dobrze skrojonych na biodra na każde spotkanie rozstanie *** Dałeś mi trzy kulki na szczęście pocałunek z zachodu dotyk jak cień ciszę do następnej wichury słów w których nie wiem dlaczego nie słyszysz obietnic |