Obok
Krajeński
|
powrót |
Łucja Gocek |
* * * Osiedlowe koty żyją po kociemu Kocury po kociemu toczą nieświatowe wojny o kocie terytoria i kocice w rui Wśród kocich miesięcy najwięcej jest marców przez co ich kalendarze różnią się od naszych Koci język także mniej skomplikowany (nie przyszło im do głowy stawiać wieży Babel) mimo to migrować za ocean wcale im się nie śni Byt zapewniają im coraz bogatsze śmietniki więc na gryzonie polują raczej dla rozrywki Ich turystyczne szlaki wiodą zazwyczaj przez okoliczne dachy i piwnice gdzie ćwiczą podskoki wyskoki i spadanie z wyżyn na cztery łapy Aż dziw że tak po ludzku wietrzą niechybnego pecha kiedy na ich drodze pojawi się człowiek * * * mijamy się pionowo i poziomo gubiąc tropy w zadyszce dni jakbyśmy podróżowali wielopasmową arterią samotnieją nawet nasze sny wysyłane do ścian przeciwległych wspak czytają się myśli i intencje kiedyś odgadywane w lot w takiej glebie nie zakorzeni się drzewo ani syn dom spakuje się w dwie walizki włos czterokrotnie mnożony zaplecie się w stryczek a ktoś obcy powie że jest już po wszystkim nie złowisz złotej rybki która mogłaby okazać się naszym ratunkiem ciężar "dowodów winy" zerwie sieci zarzucone w kipieli usłużnych języków sięgnijmy po inną bajkę może nas ocali złamane żebro zwiąże opatrunkiem z gliny Macierzyństwo Ani
Sen nie przychodzi choć w ciemności za oknemwturlały się już jasne kłębki świtu Właśnie w tej chwili w twoim łonie wypalił się dziesiąty księżyc i genealogicznemu drzewu przybył nowy pęd. Jeszcze o tym nie wiem. Dopiero za chwilę zadzwoni telefon zachrypniętym głosem oznajmisz: "to już". Ciche kwilenie zmiesza się z najsłodszą na policzku łzą. Grymas Maleńkiej zmyje z oczu wszechświat a sprawy wielkiej wagi przybiorą rozmiar najmniejszych dziecięcych bucików. Te niepostrzeżenie zaczną wydłużać kroki zrywać sznurowadła niczym pępowinę i zdzierać podeszwy na rozstajach dróg. Choć jeszcze nie dotknęły ziemi ani się obejrzysz jak wywęszą zakręty przekroczą piaskownicę wpadną w podstępny dołek obrosną w zalotne obcasy. Będziesz stawiać tamy mosty drogowskazy rozbrajać minowe pola pokus grodzić podwórko murem dekalogu w ciemne tunele słać światło modlitwy i... kochać. Coraz bardziej. Kochać mimo wszystko. |