Obok
Krajeński
|
powrót |
Jacek Grabowski |
SAM WŚRÓD MILIONÓW |
*** i znów rozpoczyna się ta sama historia deżawi upozorowanego czasu myśl w pogoni której szukamy tego co nieuniknione aby znaleźć to co zapisane jest w ludzkim przeznaczeniu poszarpaną czcionką wyimaginowanego przekleństwa *** Sam wśród milionów krzyczałeś niemym echem zapomnianej ciszy to wszystko o czym chciałeś powiedzieć było gdzieś tam gdzieś w Tobie teraz już nie ma to znaczenia wielu oceniało inni chwytali się za głowy a Ty w ciszy własnego bólu poszukiwałeś recepty na troski teraźniejszości znalazłeś i wybrałeś pierwszą która wpadała ci do głowy tylko dlaczego akurat takie rozwiązanie? czy tak trudno było nam usłyszeć i dostrzec to wszystko co bolało bardziej niż razy ... krzyczałeś niemym echem a my zatroskani własną codziennością byliśmy głusi na Twój niezrozumiały krzyk teraz Jesteś gdzieś gdzie lepsze jutro wita ciepłem poranka a my nadal tutaj okryci szatą samotności w realizmie własnego jutra TU- 154 zamilkł gwar pustki na grobach ludzkości w gestach niemocy twarz tajemnicy. cienie przeszłości znak przeznaczenia dziś już nic więcej się nie liczy słowo dlaczego gest pocieszenia bezwarunkowy odruch oddania odeszli prości w konarach czasu niedokończone nowe zadania niematerialna więź moc pokoleń realizm jutra próbą narodów ciągłe pytania po co? dlaczego? ludzka wrażliwość tak bez powodu odeszli nagle gdzie prochy przodków czekają prawdy na obcej ziemi chcąc oddać pokłon już tam zostali w mroku katakumb nieznanych cieni spojrzenie samogon myśli okryty pustką w bagiennej ciszy tonie bez echa w magii spojrzenia szuka oparcia wiedząc że marna to pociecha atrament nieba krzyczy księżycem na mlecznej drodze mijając cienie na lustrze czasu rysa człowieka nieodgadnione martwe spojrzenie beztroska pustka samotność nocy niemoc co wszystko w niwecz obraca zauroczenie bladego świtu rosą tajemnic rankiem powraca wizje uparcie dążąc do ideału niedoceniamy inności świata dreszcz niewinności w zwykłym człowieku niezapłacona zaległa rata bez prawa zysku wciąż na minusie tworzymy dzieła godne pochwały w tak nie rozumny nijaki sposób szaleńcze wizje w głowie powstały nieobliczalne proroctwa duszy zakryły serca radość przetrwania tak bez powodu bez zrozumienia bez akceptacji nowe zadania *** drewniane myśli płoną spojrzeniem niewypowiedzianego słowa realizm jutra jest nie osiągalny dla zaduszonego sumienia zatopionego w wizjach niezrozumiałości |