Marta Knotek
Wiersze 


ZACZARUJ

Zaczaruj mnie i zamień
w gruszę szumiącą na wietrze,
i postaw me ciało sękate na miedzy,
i obsyp kwiatami, niech kwitnę.
Nic więcej nie chcę.


KOŁYSANKA

Nad twym snem się pochylam
syneczku
strzepnąć smutek jak fałdkę
na kołdrze
i wycisnąć na twym dumnym czole
pocałunek
życzeń najwspanialszych.
 

PTASZEK, PTASZECZEK…

W srebrny łopot ciszy
wtulony boleśnie
ze skargą
zapatrzoną w głąb samego siebie
nieba szuka błękitu
w zamrożonym niebie
które tylko przypadkiem
zeszło nam na ziemię.
 

ON

Szajbus zupełny
zawieszony w próżni
niebieskiej – tirlitrelek
zakochany we własnym śpiewie
doskonale samotny
na niebie
skowronek.
 

MGNIENIE
Przez chwilę
byłam na swoim miejscu
co prawda nietrwale
luźno związana wiązaniem
ale jednak
atom
w cząstce doskonałej.
 

DZISIAJ

Pulsuje pod skórą
sińcem zbyt bolesnym
rozpycha się bólem
rwie na strzępy tkanki
miękkie od bolenia
boli zbyt boleśnie
mój krzyk
i nikt go nie wykrzyczy
za mnie.


PROGNOZA NA JUTRO

Suma
zdarzeń
obojętnych
poprzez noc
do jutra
gdy dzień
może słońce
a może
nieba pustka
od deszczu
co jeszcze
nie spadł
na mnie
rzęsiście
i dokładnie.
 

NOC

Nawet
jeśli nie wrócą
dzisiaj
zapisać ich nie chcę
niech milczą
niech umierają
w bezpamięci
moje
nienapisane wiersze.
W CISZY
Pulsuje
słyszę rytm
w ciszy
ja i moje serce
nic mniej
nic więcej
samotność
we dwoje
chcieć
czegoś więcej
nie dzisiaj
nie mogę.


TRYPTYK NIEBIESKI

***
Nie pamiętam
może
przypomnę sobie kiedyś
na pewno
jak ma na imię niebo
za którym
tęsknię
poezją.


***
Ty jesteś niebo
szukałam cię od narodzin
od pierwszego zachwytu i kroku w nieznane
systematycznie
szukanie moje zaplanowane
z niepewną siebie tezą, że istniejesz
zaiste niepewne twe bycie
a teraz niebo jesteś
przypadkiem
bo przecież zaniechane
znalazłam
i teraz nie wiem co dalej
błękicie.


***
Rozsiałam fiołki
na wiosnę
to najpiękniejszy zapach fioletu
konwalie mogą się schować
podwójnie
nie bezpośrednio tobie niebo
zabiłam nadzieję na miłość
 z rozmysłem.
PRZYMUS

Na siłę plączę słowa
ze sobą

na przymus je tworzę
nanizam na sznurek
toporne, oporne, niechętne
i obce

nawet dla mnie
a może dla mnie zwłaszcza

a miało być tak ładnie
czysta poezja po prostu
a tu tylko dzieło
grafomana.
 

DOBRANOC

Sen na do widzenia
w trzepocie zmyślonym
nim stopy po obłokach
wstąpią w skrajnię nieba
na ustach uśmiech
niewiarą spłoszony
bycie takie krótkie
wieczność taka wielka.
 

ANIELE BOŻY…

Z duszą drzemiącą
w zachwycie przejściowym
co tu i teraz
sypie piaskiem w oczy
pod powiekami
widzenie chropawe
dałeś nadzieję
zabrałeś mi wiarę.
 

AMEN

Życiowstręt
już, już nic nie będę
nie mogę
na samo wspomnienie
jesteś, jesteś, jesteś
głód znieczuli ciało
milcz
pragnień nie słyszeć
po co mi to wszystko
skąd, dlaczego teraz
świat zamyka oczy.
 

CHAOS

Ze wszystkimi motylkami
co się w słońcu topią
zamęt się staje
w powietrzu
zupełnie bez oddechu
zamęt się staje
jeszcze nie kwitnący
zapachem potu i grzechu.