Robert Sznajder
 
    Gdybym
                       
Gdybym miał serce wielkości orła
przyfrunąłbym do twoich stóp
przykucnąłbyś uśmiechnął się
i podzielił słowem jak chlebem

Gdybym miał serce wielkości orła
mógłbym zasypiać na słonecznej gałęzi
budzić rosę na koniuszkach rzęs
dawać własne pióra
abyś mógł wyplatać tęczę

Gdybyś mnie przyjaźnią
jak katarem zaraził
rozsiewałbym ją między ludźmi
aż w końcu by się zakorzeniła

Gdybym miał serce wielkości orła
może w końcu podałbyś mi dłoń



    ***

Zanim noc zgasi ostatnie latarnie
ukołysz się w moich biodrach
a powieki
wtul w delikatną rosę skóry


    Manifest

Nie oczekuję
wyróżnień odznaczeń i nagan

Nie wypatruję
szkiców drogi co do metra

Dojdę do właściwego miejsca
bez rozkazu


    ***

Co mówić mam przyjacielu
nie dotarł pociąg
nawet słowo

Stoimy w ciszy
czas zastygł
i tylko odgłos spłoszonego ptaka
niby znajomy


    ***

Wiesz byłem tu
gdzie mgła wtula się w chłodne oko latarni
ojciec ze światem żegna się
zostawia oczy wtopione w drzwi
dzieci się uczy "szczęść Boże"
rzucane w każdym zaułku chodnika
historia przedziera sie między ulicami
starówka skrywa uniesienia wiatru
drzewa maskują szarości dnia
a ludzie rozmawiają
nawet mrówka może porozmawiać o pogodzie

Tak przyjacielu jest takie miejsce
tam zegary pytają ludzi
czy mogą iść spać
a oni im wtórują