Obok
Krajeński Kwartalnik Kulturalny
|
powrót do strony głównej |
Romuald Rosiński |
Literatura Krajny przed II wojną światową |
W XIX i na początku XX w. literaci regionalni odegrali ważną rolę w propagowaniu kultury polskiej na Pomorzu. Ich „twórczość (...) kształtowała się pod presją zadań narodowych i dzięki temu wywierała wpływ na świadomość polityczną czytelnika”. Twórczość ta nie zawsze była najwyższego lotu, rzadko przekraczała granice oryginalności, jednak „dała początek literaturze rodzinnej regionu, której rysem wspólnym było zaangażowanie polityczne i społeczne, wyraźna służba potrzebom zbiorowym. Zainicjowany został typ twórczości tendencyjnej, utylitarnej” . W XIX w., gdy na Krajnie rozpoczynała się akcja propagowania czytelnictwa polskiego, sąsiednie regiony chlubiły się już swoimi klasykami. Bardzo znany był urodzony w Borku k. Krotoszyna Ignacy Danielewski (1829-1907, pseudonimy: Ignacy Dołęga, Majster od Przyjaciela Ludu). Po ukończeniu seminarium nauczycielskiego w Trzemesznie podjął działalność wydawniczą, redagując i drukując periodyki, m.in.: „Stańczyka” (Chełmno, 1857), „Nadwiślanina” (1861-66), „Przyjaciela Ludu” (1862-79). Jako poeta debiutował w piśmie „Kościół i Szkoła” w 1847 r., w 1855 r. wydał zbiór „Poezje”. Pisał powiastki i opowiadania, np.: „Znak na konfesjonale”, „Wilja św. Jana (1865), „Bieda” (1867), „Rodzice i dzieci”, „Czego się Mateusza Kasia dotańczyła w mieście” (1871). Chętnie podejmował tematykę historyczną, np. w opracowaniach: „Niektóre myśli i fakty”, „Kazimierz Wielki, Król Polski po pięciu wiekach z grobu do nas przemawiający” (1868), „O unii lubelskiej” (1869). Z Wiela k. Chojnic pochodził Hieronim Jarosz Derdowski (1852-1902), który 20 lat pracował jako dziennikarz „Gazety Toruńskiej”, „Przyjaciela” (Toruń), „Kujawiaka” (Inowrocław). Opublikował „Pisma prozą”, „Lud polski nad Bałtykiem”, „O Kaszubach”. Sławę przyniosły mu poematy „Kaszuba pod Widnem”, „Jasiek z kniei”, komedia „Walek na jarmarku” oraz zbiór przysłów kaszubskich. W Kiełpinie pod Tucholą urodził się Leopold Stanisław Kujot (1845-1914). Ukończywszy Seminarium Duchowne w Pelplinie i studia w Niemczech, podjął pracę nauczycielską w pelplińskim Collegium Marianum, pełnił funkcję sekretarza Biblioteki Obywatelstwa Ziemi Pomorskiej, współpracował z toruńskim Towarzystwem Naukowym, a od 1897 r. kierował jego działalnością. Opublikował „Dzieje Prus Królewskich”, był autorem utworów „Głowa św. Barbary” (1874) i „Pierwsze nawrócenie Prusaków” (1877). Na liście znanych twórców regionalnych nie może zabraknąć Anny Karwatowskiej (z domu Bardzkiej), autorki 17 sztuk scenicznych, chętnie granych przez amatorskie kółka teatralne. W twórczości dramatycznej specjalizował się również W. Łebiński. W „Amerykaninie”, na kilka lat przed ukazaniem się „Za chlebem” Sienkiewicza, ukazał problemy emigrantów wyjeżdżających za ocean. W „Orylu” przedstawił losy uczestników powstania styczniowego. Po 1920 r. nastąpił dynamiczny rozwój twórczości regionalnej, co potwierdziły wyniki badań prowadzonych przez Zdzisława Mrozka: „Wpływ czasopism i prasy na ożywienie życia kulturalnego w pierwszych latach niepodległości był niewątpliwy. Wymienię tylko najczęściej spotykane na ich łamach nazwiska autorów, reprezentujących poezję, prozę, krytykę artystyczną, publicystykę kulturalną. Są to: Jan Karnowski, Władysław Łęga, Franciszek Sędzicki, Gabriel Tadeusz Henner, Stanisław Brandowski, Michał Szurło-Gorzelak, Stanisław Boruń, Stefania Tuchołkowa, Witold Bełza, Anna z Bardzkich Karwatowa, Aleksander Majkowski i wielu innych.” Rozwój literatury został zainicjowany również na Krajnie. Edward Malicki, wydawca i redaktor naczelny nakielskiego „Głosu Krajny”, zabiegał, by na łamach jego pisma oprócz publikacji informacyjnych i politycznych pojawiły się także felietony społeczne, proza, poezja Krajan. W latach trzydziestych skupił wokół redakcji kilku autorów. Ich twórczość z różnych przyczyn nie zaistniała w ogólnym obiegu literackim, jednak wzbogaciła pejzaż kulturalny Krajny. Najaktywniejszą współpracę z Malickim podjął mający już za sobą debiut w „Dzienniku Bydgoskim” Michał Mędlewski (pseudonim: Hieronim Męski). Czytelnikom „Głosu” przedstawił się jako autor utworu „Na kresy”, „książki bez sprzedanego nakładu”. Zacytował opinię krytyka literackiego: „Dzieło naukowe oparte na znajomości stosunków, ale styl ołowiany, niepopularny.” W latach 1931 - 36 publikował w „Głosie” przede wszystkim felietony, rzadziej poezję i prozę. Główny nurt felietonistyki Męskiego stanowiły publikacje związane z aktualną problematyką społeczną. W felietonach „Ludzie o jednym obliczu” , „Jeden z tych” , „Biurokrata czy społecznik” narzekał na etyczny upadek stanu urzędniczego, piętnował rozrost i bezduszność biurokracji. Pisał: „Nie masz za grosz pomyślenia - deklamatorstwo, frazeologia i ogólnikowość”. „Oszczędzać! Na gwałt oszczędzać. Co za naiwne pytanie. Czy nie zbijają największych kapitałów urzędnicy (...). Kto może dziś pozwolić sobie na luksus jadania „aż” trzech obiadów w tygodniu, a resztę dni chodzenia na jesienny owoc tarniny”. Przedstawił problem bezrobocia, np. opisując ćwiczenia Związku Weteranów: „Odlicz! - Raz, dwa - czterdzieści dwa. Imponująca gromada. Prawie sami bezrobotni (...) Ale jak wczoraj pamiętają wojnę światową, front zachodni, Verdun”. W felietonie „W stolicy Śląska”, prezentowanym w cyklu „Listy z podróży”, krytykował elitę polityczną: „Obóz sanacyjny ma świadomość swego odosobnienia. Organizacje półwojskowe przynoszą kompromitację. Oto kilka klasycznych przykładów szowinizmu zabarwionego korfantowską impotencją umysłową. Mało, mało więc było Brześcia.” Dostrzegał konieczność walki z anarchią: „W Polsce zaczął się batalii akt drugi: walka ze „złotą wolnością, walka z przekleństwem życia polskiego, podzielonego na kilka rodzajów Polaków.” Drażniły Męskiego apatia społeczna oraz pesymizm: „Wczoraj przed jadłodajnią o szyldzie „Nie ma co jeść” policja przytrzymała śmiejącego się osobnika. Osobnik ten w stanie nietrzeźwym odważył się mówić, że będzie lepiej. „Ci, co sarkają po kątach, że w Polsce jest źle, że lepiej nie będzie, to są najczęściej ci, których sumienie roztoczył mól lenistwa, przeklęta niewiara w dynamizm narodu”. W niektórych felietonach Męski stosował inną poetykę. Tworzył groteskowe obrazy, wygłaszał sądy i tezy, prowokujące czytelników do refleksji. Zasłynął jako winowajca prasowej polemiki obyczajowej, może nawet skandalu z kluczem, krytykując poglądy niejakiej Krystyny Żeńskiej na temat emancypacji i macierzyństwa. W 1934 r. Męski wprowadził do „Głosu Krajny” felietonową rubrykę „Drzazgi”. Natychmiast ogłosił bezwarunkową wyższość poezji nad kapitałem, ubolewając nad mezaliansem: ślubem młodego, ubogiego poety z jedynaczką z bogatego domu. W jednym z kolejnych felietonów zamieścił rozważania na temat wątpliwego uroku bosych stóp dziewcząt wiejskich. Inni felietoniści „Głosu” najchętniej podążali szlakiem wytyczonym przez Męskiego. Mira interesowała problematyka obyczajowa. W felietonie „Cywilizacja” ubolewał nad damską modą, lansującą coraz większy negliż. Dostrzegał w tym przejaw upadku obyczajów i winił kobiecą przewrotność, gdyż „jak buzia nie grzeszy pięknotą, a szminka „nie da rady” - trzeba odkryć peryferia. Gołe i bose stopy robią swoje.” Trudno ocenić, ile w tym świętym oburzeniu było prawdy, wypada jednak odnotować fakt, iż temat bosych stóp kobiecych w twórczości Krajan urósł do rangi motywu wędrującego. Józef Ostrowski łączył treści literackie i dydaktyczne. W utworze „Z żywota proboszcza poczciwego” przedstawił sylwetkę księdza z południowej Polski, wielkiego społecznika, który wytężoną pracą zdobył szacunek przedstawicieli całej prawicy i zjednoczył ją, uśmierzając spory polityczne. Dydaktyka dominowała w publikacjach Bronisława Kukli: w felietonie „Na wesoło” przestrzegał przed skutkami nieumiarkowanego jedzenia i picia, w „Zagadce” żartobliwie dowodził wyższości wartości duchowych nad złotem i pieniądzem. Na łamach „Głosu” pojawiła się również proza krajeńska. Hieronim Męski w latach 1932 - 34 opublikował m.in. „Dla pieniędzy (szkic z życia)”, nowelę „Ignasiowe szczęście”, opowiadanie miłosne „Sprzedana” . W 1935 r. zamieścił utwór o nędzy chłopskiej „Na marne”. Główny bohater, Władek, młody chłop, bardzo kocha swoją ziemię. Pracuje na niej przez wiele lat jedynie z matką oraz siostrą, ponieważ ojciec nie wrócił z wojny. Matka umiera. Cierpienie bohatera podkreśla smutny obraz zimowego krajobrazu. Po pogrzebie chłopak musi opuścić rodzimą ziemię. Zmusza go do tego mąż siostry. „Władek w tych trudnych chwilach zrozumiał, że opuszczenie ojcowizny równałoby się jego śmierci. Była w nim krew Ślimaków - i prosta, przywiązana zacięcie dusza polskiego chłopa”. Jednak nie ma wyboru. Wyposażony przez siostrę w dwa tysiące złotych rusza w bezpowrotną wędrówkę „jak ci bez domu i celu, na marne.” Mir. w opowiadaniu „Na oklep” przedstawił spowodowany nędzą upadek moralny nauczyciela. Akcja toczy się w miasteczku Koszarawa „nad rzeczką”. Bohater utracił wiarę w przyszłość, ponieważ „dziś dwa dni po pierwszym, ale to nie przeszkadza, że portmonetka pusta już od przedwczoraj leży gdzieś w kącie pusta (...). Na stole piętrzy się stos zeszytów do poprawienia”. W życiu nauczyciela nie ma już miejsca na wyższe uczucia: bieda stępiła wrażliwość, uczyniła całą egzystencję szarą i beznadziejną. Zrujnowała życie rodzinne: dzień upływa na żalach i wzajemnych pretensjach. O biedzie środowiska wiejskiego pisał również Franciszek Górski, autor opowiadania „Kęs chleba”. Michał Mędlewski publikował również lirykę. W wierszu „Wyblakły listy” wspominał zmarłą matkę, w „Mojej ziemi” opiewał urok pejzażu, w stylizowanym na poetycką baśń „Nieznanym żołnierzu” oraz w „Pierwszej kadrowej” oddał hołd żołnierzowi polskiemu. Często stosował kolorystyczne epitety, w kreowanym świecie doszukiwał się symboli, podporządkował wewnętrzny ład wierszy rymowi. Z interesującym skutkiem podejmował wędrówkę w poszukiwaniu nowej formy: sięgał po kontrast lub metaforę, tworzył własne neologizmy. Jutro znów Były dni. takie różne - Ranki szronem mroziły i myśli kłębiły... Były złe - nieme - próżne - Czasem stukot szyn żelaznych Gnał mnie w dal zmilczałą Na dzień jakiś wieki Tradycyjny, jak w pieśń zmurszałą, Brałem w pamięci pamiątkę Dni wielkich Dobrych czasem, a czasem złych. (...) Kontynuacją tego stylu były utwory „Linie szyn” oraz „Nasz dom”. Ale Mędlewski często zmieniał poetykę, czego dowodem jest przewrotny erotyk: Tobie się zdaje, piękna Pani, Że cię krępuję spojrzeń splotem, Że ci już całe i gorące kładę U stóp twych małych moje serce w dani - Że mi je Amor już przeszył grotem: Tobie się zdaje piękna Pani. Nie dziw się jednak, iż mimo urody i mimo tego, że siejesz czar młody, mnie nie pociąga twego wdzięku cud, Bo takie będą na balu kiedyś maski, A „linie” takie są w przeglądzie mód - Zresztą ja lubię patrzeć - na obrazki... Więc, że ci kładę moje serce w dani, Że cię krępuję spojrzeń splotem; Tobie się zdaje piękna Pani... Mir. swój talent poetycki zaprezentował w satyrze „Karnawałowa komedia: Pary w takt tańca zawrotnie kołują - Słów pustych - płytkich nawiązując nici, Udają, proszą, słowami szafują- W pragnień jakichś dreszcze tak obfici. Gdzieś na uboczu, ta na półpijana Para na wesoło, w uściskach się dławi, I choć się znają najdalej od rana, Już on jej, klęcząc, o miłości prawi. Deszcz kolorowych serpentyn się plącze, A z kąta Amor gdzieś długo celuje - Szmer pocałunków, tych tylko na rączce, A tam znów usta ktoś blade maluje. I choćby tylko kłamanej miłości - Każdy skwapliwie i zacięcie szuka; Wysila dowcip i mierne zdolności, I, jak dzięcioł w korę - do kilku serc puka... W 1934 r. na łamach „Głosu” publikował lirykę Wyjan Brański. Drukował m.in. sentymentalne „Preludium” , „Miłość Ojczyzny” oraz satyrę „Zwierciadło pijaka” . W nastrojowych utworach starał się ilustrować uczucia malowniczymi obrazami przyrody. Nawiązywał do patriotycznej tradycji romantycznej: Kocham te łąki kwieciem usłane, Te czarne ziemie sochą zorane; Te bujne trawy, zbożem szumiące, Te ciche wody wstęgą płynące. (...) Kocham ten język, mowę ojczystą, Kocham Ojczyznę miłością czystą, Orlicy Białej, lśniącej w błękicie, wolność, swobodę cenię ponad życie. [Miłość Ojczyzny] Sporadycznie prezentował się w „Głosie” Miś Różycki. Jego poezja, pełna oprawionych w młodopolską formę morałów, adresowana była do młodzieży. Interesujący utwór to zabawny „Chorał pszczółek”. Poeta o pseudonimie Br. Tolek zamieścił w „Głosie” jedyny, lecz świadczący o dużej wrażliwości literackiej utwór o jesieni: Niesie się polem jesienna plucha, Łzami starczemi zalana! Idzie i płacze smutna starucha, Jesiennym wiatrem targana... Idzie do wioski - schroniska szuka - Biedna jesienna baba! Zajrzy do okna, w szybę zapuka, Zziębnięta, drżąca i słaba... Znów lezie dalej, wiatrem wciąż pchana, Liśćmi zaszurga zaschłemi, Zahaczy gałąź skrajem łachmana, Rękami wodząc drżącemi. A wiatr jej drogę ściele liściami I wciąż do wtóru z nią płacze. Zrywa się w górę, szarpie chmurami, Na ziemię deszczem znów skacze. na górnych półkach przeoczyłem zapomniane książki wegetując jak TY ciągle pytając o najdrobniejszy błąd Wlecze się lasem - człapie po drogach, W zgrabiale ręce wiatr dmucha... Szaruga, błoto chlapie po nogach, Zszarzała, jesienna plucha. Międzywojenną literaturę krajeńską cechowała nieobecność elementów folklorystycznych. Folklor krajeński został zniszczony w okresie zaborów. Zatarł się nawet w onomastyce, czemu trudno się dziwić, znając zakres i natężenie działań germanizacyjnych w XVIII i XIXw. Likwidując pozostałości po zaborach, w latach 1920-21 władze polskie zmieniły w powiecie wyrzyskim 41 z 64 nazw miejscowych. Zastąpiono pochodzące z zaborów nazwy niemieckie polskimi, np. Nakło zamiast Nackel, Kosowo (Lindenburg), Osiek (Netzland), Komorowo (Waltsberg), Modrakowo (Ferdinandsruh), Matyldzin (Mathildenhöhe), Paterek (Steiburg), Paterek II (Brückenkopf), Wyrzysk (Wirsitz), Łobżenica (Lobsens), itd. Trudno było znaleźć przejawy istnienia krajeńskiej kultury ludowej. 6 maja 1926 r. starosta wyrzyski otrzymał następujące pismo: „Organizatorzy Dożynek w Spale z upoważnienia Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP zapytują, czy na terenie powiatu (...) znajduje się grupa etniczna Krajniacy.” Organizatorzy wyjaśniali, że pragną zaprezentować i „pobudzić do życia grupy etniczne i obyczaje ludowe”. Starosta udzielił odpowiedzi, że na Krajnie „nie znajduje się grupa etniczna Krajniacy ani też inna grupa etniczna” i wyjaśnił: „w efekcie tego, że na terenie tutejszego powiatu ludność nie nosi w ogóle stroju malowniczego, nie da się stworzyć wspomnianej grupy”. Zaborcy zniszczyli na Krajnie także wszelkie ślady działalności polskiego żołnierza i powstańca. W grudniu 1927 r. starosta sępoleński nakazał burmistrzom oraz wójtom sporządzić rejestr „grobów i pomników po powstańcach z lat 1794 - 1863”. Z informacji przekazanych staroście przez urzędników z Sępólna, Wałdowa, Małej Cerkwicy, Kamienia, Suchorączka, Zakrzewka, Orzełka, Dużej Cerkwicy, Sypniewa, Waldowa, Iłowa, Sośna, Więcborka, Lutówka i Komierowa wynikało, że nie znaleziono ani jednego grobu lub pomnika powstańca. Inną charakterystyczną cechą literatury krajeńskiej było to, że stworzyli przede wszystkim ludzie pochodzący z innych regionów. Np. Michał Mędlewski urodził się w powiecie szamotulskim, wychowywał na Śląsku i na kresach wschodnich, a do Nakła przybył po odbyciu służby wojskowej. Rodowitym Krajaninem nie był również Ignacy Geppert, najsłynniejszy nakielski historyk okresu międzywojennego. Józef Podgóreczny, powołując się na „Polski słownik biograficzny” (PAU Kraków 1949 r., t VII, s. 389), podał, że Geppert urodził się 20 stycznia 1989 r. w Padniewie, w pow. mogileńskim, jako syn chłopa. Jednak obszerna nota biograficzna, zamieszczona w „Głosie Krajny” z okazji 25-lecia pracy duszpasterskiej Gepperta, zawiera informację, iż nakielski proboszcz pochodził z okolic Powidza. 22 stycznia 1911 otrzymał w Gnieźnie święcenia kapłańskie. Wikariat odbył w Strzelnie, Pakości i Inowrocławiu, gdzie pracował u boku biskupa Laubitza i współuczestniczył w założeniu drużyny harcerskiej. W czasie walk o niepodległość służył w wydziale duszpasterskim Sztabu Generalnego w Warszawie. W maju 1921 r. objął nakielską parafię św. Wawrzyńca i wkrótce dał się poznać jako gorliwy kapłan, społecznik, dobry organizator. Rozbudował kościół (dwie nawy boczne, 2 ołtarze, remont posadzki, chóru, ambony, itd.), otoczył nakielski cmentarz parkanem, postawił bramę - pomnik, podjął budowę Domu Katolickiego. Kilkakrotnie przewodniczył Radzie Miejskiej. Pełnił funkcję prezesa Oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża w Nakle, zasiadał w radzie nadzorczej Spółdzielni „Rolnik”, reprezentował miasto w Powiatowym Komitecie Obywatelskim do walki z Bezrobociem, wraz z prezesem rady nadzorczej Marianem Bawarskim kierował Bankiem Ludowym. W 1936 r. obchodził srebrny jubileusz kapłański. Uwięziony przez Niemców w 1939 r., zginął 21 lipca 1942 r. w obozie w Dachau. Od młodości pasjonował się historią. Ogłosił przyczynki „Żywot i czyny św. Wojciecha” oraz „Przeszłość Powidza”. Był współzałożycielem oraz redaktorem „Przeglądu Bydgoskiego” Po przybyciu do Nakła rozpoczął intensywne studia nad dziejami regionu. Okazją do opublikowania rezultatów pracy badawczej stały się obchody 50-lecia Gimnazjum w Nakle. Ukazało się wówczas, poprzedzone wstępem dyrektora gimnazjum Zygmunta Polakowskiego, wspólne dzieło trzech nakielskich autorów pt. „Krajna i Nakło. Studia i rozprawy wydane z okazji 50-lecia Gimnazjum im. Bolesława Krzywoustego w Nakle”. Praca ta ma charakter synkretyczny. Pierwszy rozdział to obejmujące okres do pierwszego rozbioru „Dzieje ziemi nakielskiej” Ignacego Gepperta. Oprócz wiadomości historycznych autor podał także wyniki swoich regionalnych badań onomastycznych. Badania te prowadził także w latach późniejszych, o niektórych pisał w „Głosie Krajny” . Formę analizy monograficznej ma także czwarty rozdział „Dziejów”, napisany przez profesora gimnazjum Franciszka Marciniaka”, prezentujący historię nakielskiego gimnazjum i szkolnictwa na Krajnie. Trzeci rozdział, pióra burmistrza Teodora Bobowskiego, zatytułowany „Co się działo w Nakle i okolicy od czasów pierwszego rozbioru Polski do dni ostatnich”, poświęcony został zaborom oraz współczesności regionu. Uzupełnienie całości stanowią beletryzowane „Dwa szkice z dziejów Nakła”. Pierwszy zawiera opis zwalczania przez zaborców języka polskiego, drugi - przemoc stosowaną przez Niemców wobec ludności polskiej. „Dzieje ziemi nakielskiej” I. Gepperta są dziś traktowane jako pierwsza monografia regionu. Krajna - dowodził Geppert - to tradycyjna nazwa obszaru na rubieży państwa i zastępowanie jej terminem „obszar nadnotecki” nie ma żadnego historycznego uzasadnienia. Nazwa Nakło pochodzi jeszcze z czasów prasłowiańskich i oznacza mieliznę, wyspę lub kieł, czyli słup, do którego wiązano łodzie. Znalezione pod Szubinem monety greckie (37 sztuk) oraz powszechnie odkrywane na Krajnie (np. w Białośliwiu, Więcborku, Sępólnie) tzw. urny twarzowe dowodzą, że już w starożytności biegł przez Krajnę ważny szlak handlowy. Potwierdza to także nazwa Osiek, oznaczająca niegdyś warowne schronienie w pobliżu głównego gościńca. Na odległe w czasie datował Geppert wpływy Polski na Krajnie. Twierdził, że już za Chrobrego umocniło się tu chrześcijaństwo. Dowodził, iż Bolesław Chrobry krótko po roku tysiącznym nakazał zbudować kościół w Sadkach. Jednak proces przyłączenia Krajny do Polski nie był ani krótki, ani łatwy. Geppert opisał wojny prowadzone z Pomorzanami przez Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Ukazał zasługi cystersów z Łękna (1143 r.) oraz Byszewa (1286 r.) dla gospodarczego i kulturalnego rozwoju regionu. Przedstawił wielkie polskie rody. Np. Pałukowie za zasługi wojenne otrzymali od Łokietka Wieszki (1308 r.), a osiadły we Włościborzu i Komierowie ród Bosutów ponoć wywodził się od Dobrawy, żony Mieszka I. Geppert przedstawił również koflikty pomiędzy Nałęczami a Sędzimirem z Radzicza, Mikołajem z Sępólna i Jaśkiem z Wałdowa (XIV w.). Geppert stworzył własną interpretację dziejów Krajny. Polskość utożsamiał z działalnością archidiakonatu kamieńskiego. Przedstawił zmagania Krajan z Krzyżakami. Niepochlebnie pisał o przybyłych na Krajnę w wiekach średnich niemieckich osadnikach protestanckich, którzy, jak twierdził - odegrali pozytywną rolę gospodarczą, ale pod względem politycznym stali się poważnym zagrożeniem dla polskości i katolicyzmu. Zdaniem Gepperta, bardzo niekorzystnym zjawiskiem było pojawienie się na Krajnie Żydów. Wartość statystyczną posiada IV rozdział pracy Gepperta, czyli „Monografia miast na Krajnie: Nakła, Mroczy, Wyrzyska, Łobżenicy, Wysoki, Miasteczka, Kamienia, Sępólna i Więcborka z 1772 r.” Warto przytoczyć z niej kilka danych: Nakło - miasto królewskie. 420 mieszkańców Polaków, niewielka liczba Niemców i 77 Żydów. Miasto zupełnie polskie. Obrady toczyły się w języku polskim, także wszystkie dokumenty spisywano po polsku. „Zamieszkiwały w Nakle w 1772 r. następujące rodziny obywatelskie: Biniakowski (burmistrz i rolnik), Biniakowska (wdowa z rodziną), Gucewski, Liskowski, Doktorowicz (sędzia i piwowar), Sucharski, Raczkiewicz, Wyrwiński, Zimniecki, Kozimiński, Markiewicz, Brukopka, Dapczyński, Zablowa (wdowa), Durecki, Wełna, Sobiecki, Pęckowski, Sokimicki, Junka, Marugowski, Durecka (wdowa), Prokop, Słomowicz, Dywalski, Muzolf, Jakubowski, Bauch, Sobiegrajski, Górski, Pasterski, Lichnowski, Czarnecki, Mruczkowicz, Adamski, Marzycki, Rulaziński, Stężycki, Witecki, Muszyński, Smukielski, Cichowicz, Pinderski, Brzeziński, Radzikowski, Pieczyński, Skrzycki, Cypański, Kaszubik, Rosiński, Terlik, Lubacki, Dymziński, Figler, Meler, Wolszlegier, Odorowski, Grabowski, Lipska (wdowa), Samocki, Szulc, Smukiewicz, Janikowski, Zawadzki, Kałaciński, Polewczyńska, Łebczyński, Grubykowski, Kraszyński, Kwasiński, Ludzicki, Liskiewicz, Cybatowski, Fikowski, Wegner, Majonka, Muliński, Cieb, Bluma, Płaczkowski, Ziemiśląk, Chylikowski, Duwski, Cybatowski, Pawlicki. Na przedmieściu: Sowiński, Budnicki, Zabel, Załdowski, Rezilka, Hertmanowski, Meler, Ostrożewski, Ogrowski, Dapczyński. Na Wójtostwie: Orłowski, Szymon, Domka. Na gruncie zamkowym: Królikowski (wiceregent), wdowa Rysnowa, Brzeziński, wdowa Cymbalina. Na gruncie kościelnym: ks. Złotnicki (proboszcz), Oswałkowski (organista), Jan (kościelny i grabarz).” Mrocza - miasto szlacheckie, należące do wielkiego pisarza koronnego Malachowskiego. 385 mieszkańców. Na przedmieściu mieszkało 113 dysydentów i 6 rodzin żydowskich. Obrady toczyły się i protokoły spisywano w języku polskim. Łobżenica - własność rodziny Radolińskich. 540 Polaków i Niemców oraz ok. 300 Żydów. „Spis obywatelski z 1772 r. zawiera następujące nazwiska polskie: Bartkiewicz, Wilichowski, Biniewski vel Biniakowski, Stanysz, Piękusin, Dobrowolski, Fortowska, Mirucki, Rymarkiewicz, Drochna, Czapkowski, Kopiewski, Barcz, Tymowski, Zawała, Różewicz, Siemiński, Rychwelski, Stemborski, Sowiński, Krzężkiewicz, Bilewski, Zimowska, Stachenkiewicz, Kwieciński, Baszewicz, Dux, Kloc, Ciewski, Zynka, Górakiewicz, Paradowski, Solin, Kreczmer, Batkowski, Dołamaj, Grochowski, Chrościewicz, Bilecki, Pszczeliński, Zayda, Duszyński, Urban, Cyra, Chęciński, Wojciechowski, Czapliński, Wybroski, Bąk, Bielawska, Melerska. Praesidentia Lobsinensis: Pityński, Rynkiewicz (educator Polonorum), Zystor (educator Germanorum), Potyszewski, Królikowski. Klasztor franciszkanów: Gwardian Czarliński (...).” Wysoka - miasto szlacheckie, własność pisarza koronnego Raczyńskiego, podlegało zupełnie innemu dziedzicowi. „Prusacy w 1772 r. naliczyli (...) 316 mieszkańców narodowości polskiej i niemieckiej, kilkudziesięciu Żydów (...) Spis mieszczan z 1772 r. wykazuje następujące nazwiska polskie: Malicki, Pazderski, Czyżka, Lipecki, Panjer, Koziński, Janka, Radłowski, Popralski, Żykiewicz, Trzciński, Cerajewski, Pucki, Matczyński, Stroszewski, Jabłoński, Rozpłog, Janecki, Paterski, Gawalski, Spiewaczyński, Sawicki, Wieczorek.” Miasteczko - właścicielem w 1772 r. był ks. biskup Krzysztof Szembek, mieszkający w Chełmnie koadjutor diecezji chełmińskiej. W 1772 r. 325 mieszkańców, przeważnie Polaków. Kamień - miasto biskupie, od niepamiętnych czasów należące do dóbr stołowych prymasa, arcybiskupa gnieźnieńskiego. W 1772 r. 395 mieszkańców. Rozprawiano i wyrokowano w języku polskim. Sępólno - własność rodu Potulickich. „Miasto było w 1772 roku dość obszerne, liczyło 129 domów i 1504 mieszkańców, w dalszych 90 domach rozpostarli się Żydzi w pokaźnej ilości 678 osób (...) W 1826 r. (...) naliczono 1318 Żydów.” Więcbork - miasto szlacheckie, w 1772 r. należało do Aleksandra Hilarego Potulickiego, generała koronnego starosty borzechowskiego. Liczyło 528 mieszkańców, przeważnie Polaków. Jako uzupełnienie monografii miast miast krajeńskich można traktować opublikowaną przez Gepperta w 1936 r. w „Głosie” monografię wsi krajeńskich. Geppert emocjonalnie opisał początki panowania pruskiego na Krajnie. Przedstawił grabież i wywóz polskich dokumentów miejskich i sądowych, brutalną akcję kolonizacyjną, germanizację, niszczenie wszystkiego, co polskie. Postrzegał zabór Krajny jako kataklizm dziejowy. Nie mógł przewidzieć, że nad Krajnę nadciąga nowy huragan historii, najstraszliwszy ze wszystkich. |