Romuald Rosiński
 Poezja z pozoru niepozorna

   Poezja może być monumentalna, ale i objętościowo skromna. Monumentalna zdecydowanie dziś przegrywa. Przykryta kapeluszem małego czarodzieja z marketu, pokrywa się coraz grubszym kożuchem kurzu historii. Dwie są główne przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze: żyjemy coraz szybciej i mało już kto jest w stanie – kończąc monument, pamiętać, co było na jego początku. Po drugie: monument z reguły ma charakter narodowy i społeczny. A przecież w latach 90-tych ze szkół programowo – stanowczo, aczkolwiek grzecznie, wyprowadzono na przykład Janków Muzykantów, Antków i rodzinę Mostowiaków. Bo „literatura ma bawić i rozwijać wyobraźnię”, natomiast kształtować patriotyzm i uwrażliwiać na problemy społeczne – jakby mniej koniecznie. Skutek jest zadziwiający: elfy i krasnoludy hasają dziś po księgarniach, bibliotekach i umysłach wyrośniętych nastolatków. Na szczęście nie wszystkich.
   Poezja niemonumentalna oparła się modom i nowinkom,  może nawet przeżywa renesans. Wiersze zwięzłe, oparte na chwycie formalnym lub tematycznym, nasycone metaforą, bez żadnych zbędności, pozyskują niemałe grono czytelników. Może nawet nie są piękne w potocznym znaczeniu, brakuje im bogatej palety barw, tonicznego rytmu strofy, subtelnej gry rymów. Może nie są również nośnikami wielkich idei. Ale mimo to zapadają głęboko w pamięci.
   Prezentujemy je jako pewien wzór – jako materiał do dyskusji na temat ich uniwersalności i roli we współczesnym krajobrazie poetyckim.


    Bułat Okudżawa
Balonik

Płacze dziewczynka:
baloniku wróć!
Ludzie pocieszają,
że powróci wnet...

Płacze dziewczyna,
że jej nie chce nikt...
Ludzie pocieszają, a balonik – hen...

Płacze kobieta,
że ją rzucił mąż....
Ludzie pocieszają,
a balonik – hen...

Płacze staruszka:
gdybyż dłużej żyć...
A balonik wraca,
a błękitny tuż...


    Tadeusz Śliwiak
Test

Powiedziałem sześcioletniemu
narysuj dom
- narysował mrówkowiec
Powiedziałem narysuj ptaka
- narysował samolot
Powiedziałem narysuj niedzielę
- narysował ogromny stadion
wypełniony po brzegi
A gdzie ty jesteś – spytałem
- tu – odpowiedział stawiając
jeszcze jedną kropkę


    Zygmunt Ławrynowicz
Obojętność

przychodzę
bez niepokoju

odchodzę
bez krztyny żalu

jak promień
któremu wszystko jedno
na jakie pada kamienie


      Roman Tasarz

* * *
Wiersz ten nie żąda powiedzenia
któremu by trzeba wielu książek i posągów

Może to jest kropla deszczu spadła na szybę
albo płynąca rzeka przez ogień lasu
Rzeka jakby uciekła z wiecznego nurtu wielkiej wody
niczym bibułka kolorowa wplątana w wiatr

Mocnym pragnieniem tego wiersza
takim że aż litery wypłowiały
jest narysować kreskę
taką jaką dzieci malują na białej kartce
a jeśli wiersz umie fruwać
to jeszcze uchyli firankę nad głową
i pokaże kawałek niebieskiego nieba


    Krzysztof Kamil Stolz
Niedziela

porządni ludzie
śpią spokojnie

za chwilę
obudzi ich sumienie
łagodnym głosem
powie

niedziela
okazja aby zabić
czas


      Henryk Makarski
Niewielki horyzont mądrości

najbezpieczniej być gąsienicą
przyczepioną do listka wiśni

ona nie wie co to jest wieczność
ale zieleń liścia przemierza
pracowicie od początku do końca

jej świat ma barwę zieloną
a reszty po prostu nie widać