Romuald Rosiński
 Prasa Krajny w dwudziestoleciu międzywojennym
  17 grudnia 1931 r. do rąk czytelników trafił  pierwszy numer „Głosu Krajny”, geneaologicznie związanego z wydawanym od 1920 r. przez starostwo wyrzyskie „Orędownikiem Powiatowym”, publikatorem komunikatów urzędowych. Od 1931 r. „Orędownik” stanowił regularny jednostronicowy dodatek „Głosu”. W stopce redakcyjnej zamieszczono informację, że za dział urzędowy odpowiada starosta, natomiast za dział nieurzędowy Wacław Malicki, właściciel, wydawca i redaktor naczelny „Głosu Krajny”. W Nakle znano go również z aktywnej działalności politycznej w Narodowym Chrześcijańskim Zjednoczeniu „Razem".
   Redakcja „Głosu Krajny" miała siedzibę przy ul. Dąbrowskiego 14  w Nakle. Pismo ukazywało się do końca sierpnia 1939 r., cieszyło się dużą poczytnością w środowisku polskim. Jednak w 1932 r. polski urzędnik, urażony komentarzem redakcyjnym,  zagroził redakcji procesem sądowym. Był to pierwszy poważny konflikt między prasą krajeńską a administracją.
   W artykule wstępnym redakcja „Głosu Krajny” zadeklarowała, że jest apolityczna,  kieruje się etyką katolicką, stoi na straży polskiego stanu posiadania, zamierza budzić aktywność społeczną Polaków. Zapowiedziała wydawanie trzech numerów  „Głosu” w tygodniu. W późniejszym okresie wydawca planował przekształcenie "Głosu" w dziennik, jednak ostatecznie przyjęto koncepcję wydawania dwóch numerów tygodniowo.
   Każdy numer składał się z 4 stron dużego formatu. Rozkład kolumn do drugiej połowy lat trzydziestych na ogół był jednolity. Na pierwszej i drugiej stronie zamieszczano przegląd najważniejszych wydarzeń krajowych i zagranicznych. Trzecią stronę stanowił „Orędownik Powiatowy”. Czwarta strona zawierała informacje lokalne, wiążące się  z nimi komentarze redakcyjne, teksty literackie.
   Na łamach „Głosu” wyraźnie widoczna była polityczna opcja dwóch wrogów Polski: Niemiec i Rosji Sowieckiej. Wyrażały to już tytuły artykułów, np.: „Niemiecko-sowieckie intrygi”, „Sowiety prześladują emigrantów z Małopolski”, „Co mówi świadek o raju bolszewickim”.
W dobie konfliktu o Śląsk Cieszyński pojawiły się artykuły potępiające prześladowania Polaków przez władze czeskie.
   „Głos” w zasadzie nie walczył z mniejszością żydowską, raczej ją bojkotował. Przestrzegał przed utratą polskiego stanu posiadania  na rzecz kapitału żydowskiego.    
   Redakcja często podejmowała temat rozbudowy i obrony polskiego Wybrzeża, bowiem „nie starczy praca jednostek, a tylko wspólnym wysiłkiem (...) stworzymy flotę zdolną skutecznie bronić naszego morza”.
   Jako najważniejszy problem społeczny „Głos” postrzegał bezrobocie. Alarmował: „Na każde 100 wolnych miejsc [pracy dla mężczyzn] przypada 3196 kandydatów. Na każde 100 miejsc [pracy dla kobiet] - 14810 kandydatek”. „Jak znieść spokojnie wołanie dzieci o chleb, gdy go znikąd zdobyć nie można? Czasem bierze taka rozpacz, że wzięłoby się siekierę, czy młotek i waliło wokoło, ażeby ten płacz ustał”.
  „Głos” prowadził dział opisu obyczajów staropolskich. Zamieszczał sprawozdania z obchodów rocznic narodowych i świąt państwowych. Propagował nowoczesność. W rubryce radiowej informował czytelników o pracach nad budową sieci radiofonii w Polsce. Systematycznie promował polską książkę. Głosił konieczność ogarnięcia akcją czytelniczą wszystkich stanów społecznych. Informował o kryzysie czytelniczym, którego przyczynę upatrywał w za wysokich cenach książek, trudnej sytuacji finansowej inteligencji. Prezentował utwory polskich pisarzy, m.in.: „Nad Szprewą” B. Bolesławity, „Oko proroka” Władysława Łozińskiego, „Szarego Wilka” Adama Krechowieckiego, „Gorzkie wspomnienie słodkiej nadziei” A. Wilkońskiego, „Ku Polsce” B. Świerzyńskiego. Popularyzował geografię i historię Polski, publikując np. „Wędrówkę po Pomorzu” Alfonsa Żurawskiego. Propagując oświatę, dostrzegał także wady polskiego szkolnictwa i alarmował, że nauczanie w klasach, w których uczy się 40 - 60 dzieci, jest pedagogicznym absurdem.
   Na łamach „Głosu” aktywna była grupa popularyzatorów nauki. Ks. Ignacy Geppert opublikował wyniki swoich badań językowych nad krajeńskimi nazwami geograficznymi i nazwiskami. Wyjaśniał, że nazwy miejscowości: Białowieża, Białośliwie, Mrocza mają rodowód topograficzny. Nazwy Złotów (Fratów, Wileci) oraz Drzewianowo (Drewlanie) wywodził od nazw plemion zamieszkujących niegdyś Pomorze. Wykazywał, iż nazwiska wielu mieszkańców regionu mają słowiański rodowód, ale zostały zniekształcone w wyniku germanizacji. Tematykę historyczną podjął także Władysław Lis, drukując „Historię cechów nakielskich”. Ks. Glatzel opisywał geografię regionu.
   L. Reda zamieścił ujęty w formę eseju zbiór porad ekonomicznych.  Hanna Kierska przedstawiała zasady dietetyki i radziła, jak zorganizować bal. Józef Balcer z Mroczy przybliżył czytelnikom tematykę pszczelarską. Łęgowski prezentował działalność szkodników rolnych.  Dr Raczyński publikował eseje na temat wartości wychowawczych.
   Ostatni numer „Głosu” ukazał się w przededniu wybuchu wojny. 2 września Wacław Malicki został rozstrzelany przez Niemców w Wyrzysku. Jego dom spłonął w wyniku działań wojennych w 1939 r. Pożar zniszczył dokumenty rodzinne. Syn Wacława, Edward, ur. 4 października 1914 r. w Nakle, po studiach w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu pracował w drukarni ojca. Podczas okupacji został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po wojnie powrócił do pracy w poligrafii. Redagował warszawski „Handel Zagraniczny”, współpracował z redakcją „Wiadomości Wędkarskich”. Zmarł 4 czerwca 1963 r.
   W bydgoskich zbiorach bibliotecznych  zachowały się roczniki „Gazety Sępoleńskiej” z lat 1928 - 1930. Rocznik z 1928 r. jest numerowany jako drugi, co wskazuje, że „Gazeta Sępoleńska” ukazywała się od 1927 r. Potwierdzenie znajdujemy w „Bibliografii czasopism pomorskich”: pierwszy numer „Gazety Sępoleńskiej”  ukazał się 15 kwietnia 1927 r. Ogółem do 1939 r. wydano 13 roczników.   
Każdy numer „Gazety” składał się z 4 wielkoformatowych stron. Na pierwszej zamieszczano „Orędownik Powiatowy”, za który odpowiedzialność ponosił nacz. sekr. Łowiński. Kolejne, „nieurzędowe” kolumny sygnował swoim nazwiskiem Jan Koszutski.
   Jan Dorawa pisze: „Wydawcą, redaktorem naczelnym i właścicielem był Maksymilian Kasprowicz, ur. 11.10.1897 r. w Kościerzynie. Praktykę zawodową rozpoczął 1 kwietnia 1911 r. w drukarni i wydawnictwie „Vandsburger Zeitung” w Więcborku. W roku 1916 zostaje powołany do wojska i skierowany na front zachodni. Twardą służbę żołnierską pełnił we Francji, gdzie został ranny. Powróciwszy do rodzinnego miasta, pracuje jeszcze przez kilka lat we wspomnianej drukarni. Po odzyskaniu niepodległości pracował w (...) oficynach na Pomorzu, m.in. w Sępólnie w drukarni O. Ottona, w Toruniu w Pomorskiej Drukarni Rolniczej oraz w Chojnicach w drukarni „Dziennika Pomorskiego”. Jesienią 1923 r. brał żywy udział w zorganizowaniu polskiego warsztatu drukarskiego w Sępólnie - późniejszej Drukarni i Księgarni Polskiej, sp. z ogr. por. - w której objął stanowisko kierownika technicznego. Tę odpowiedzialną funkcję pełnił przez 8 lat - do likwidacji spółki. W roku 1923 drukarnia przechodzi na jego własność. Jako redaktor „Gazety Sępoleńskiej” współpracował z różnymi organizacjami społecznymi, służąc zawsze radą i pomocą (...). Zginął w pierwszych dniach okupacji hitlerowskiej zamordowany przez członków Selbstschutzu w Karolewie niedaleko Więcborka.”
    „Gazeta Sępoleńska”, wydawana przez „Księgarnię i Drukarnię Polską” w Sępólnie, ukazywała się 3 razy w tygodniu. Stałe kolumny zajmował przegląd wydarzeń światowych i krajowych oraz kronika miejscowa, podzielona na 2 autonomiczne działy - powiatu sępoleńskiego oraz powiatów sąsiednich. Od stycznia 1930 r. systematycznie zamieszczano dodatek ilustrowany - zbiór fotografii ze świata oraz  regionu.
   „Gazeta” drukowała w odcinkach nowele, opowiadania i powieści, przede wszystkim obyczajowe, np.: „Serce kobiety”, „Ostatnia Rezurekcja”, „Bzy”, „Spadek krwi”, Błazen i woltyżerka”.
Jedynie niektóre materiały sygnowano imieniem i nazwiskiem autora. W kolumnie literackiej w 1930 r. drukowano utwory Jura: „Piękno”, „U celu”, „Ostatnie akordy”, „W słońcu”, Jerzego Nałęcza - „Doczekał się” i W. Nowackiej - Stolik mahoniowy”. W 1928 r. opublikowano opracowania historyczne Seweryna Saryusza-Zaleskiego  „Z dziejów Pomorza - uwagi ogólne ze specjalnym uwzględnieniem powiatu sępoleńskiego”. Krajeńska działaczka kulturalno-oświatowa, Stefania Bojarska, przedstawiła pracę  regionalnego „Sokoła” oraz TCL-u.
Poezja pojawiała się na łamach „Gazety Sępoleńskiej bardzo rzadko i jedynie okazjonalnie, np. „Pod nową zorzą” Marii Konopnickiej.
   Pod pseudonimami w „Gazecie Sępoleńskiej” ukryli się ludzie o interesujących biografiach. Np. Jur., także Lech, Kil i Falski to Józef Dembek, nauczyciel z Żarnowca, który „udaremnił prowokację szpiegowską, zorganizowaną przez Niemców na Kaszubach, później przeniósł się do Kobyla, gdzie pracował do 1939 r. Podczas okupacji działacz podziemia, założyciel organizacji „Gryf Kaszubski”. Ukrywał się w Czarnolinie, w pow. chojnickim. „Zginął z rąk gestapowca - renegata kaszubskiego w Tczewie 4 III 1944 r.”   
   Redakcje „Głosu Krajny” i „Gazety Sępoleńskiej” wielokrotnie podkreślały swój związek z nurtem chrześcijańsko-narodowym. Krajeńscy redaktorzy, podobnie jak inni dziennikarze pomorscy, „byli świadomi misji, jaką Pomorzanie mieli do spełnienia, obrony ziemi, która stała się oknem na świat dla Rzeczypospolitej”. Popierali rozwój polskiego Wybrzeża oraz propagowali działalność polskich organizacji i stowarzyszeń, szczególnie Związku Kresów Zachodnich. Przestrzegali, że „ludność tego regionu w swojej walce (...) nie miała sojuszników”. W latach trzydziestych Pomorzanie „stanęli oko w oko, jak sądzili, z satanistyczną trójcą: z Niemcami, Rosjanami i Żydami, z narodami, które od wieków szły przeciwko Polsce (...). Trzy nacje, jak sądzono na łamach prasy pomorskiej, nienawidzące polskości, katolicyzmu i polskiego duchowieństwa, z którym Pomorzanie byli mocno związani. Od tej trójcy promieniowały, w co gorąco wierzono, ideologie wrogie społeczeństwu zamieszkującemu w regionie. Ateizm i pogaństwo, indyferentyzm religijny, rozluźnienie obyczajów, niszczenie polskiej kultury, rodziny i odwiecznego porządku moralnego (...). Dziennikarze zwracali uwagę na fakt, że Niemcy, Rosja Sowiecka i Żydzi zawsze występowali przeciw Polsce w koniunkcji".
  Na Krajnie obawiano się przede wszystkim Niemców. „Głos” i „Gazeta” systematycznie informowały czytelników o sytuacji politycznej w Niemczech. Redaktorzy uważnie śledzili rozwój faszyzmu. Obawiali się, że nazizm przyniesie zgubę państwu polskiemu. Należy jednak podkreślić, że - z uwagi na mniejszość niemiecką w regionie - polityczne komentarze redakcyjne były wyważone. W materiałach opublikowanych przed 1939 r. trudno znaleźć retorykę wojenną. Bez ograniczeń natomiast prowadzono ofensywę kulturalną, prezentując literaturę ojczystą oraz relacjonując pracę środowiska krajeńskiego na rzecz polskości.
   Wyraźnie artykułowane wątki antysemickie pojawiały się w prasie krajeńskiej rzadko, chociaż na Pomorzu „obraz Żyda i narodu żydowskiego ukształtował się podobnie jak w innych regionach kraju. Jednak rodzące się tam antagonizmy występowały w regionie pomorskim w dużo mniejszej skali. Bojkot gospodarczy i kulturalny nie przybrał tu, poza kilkoma wypadkami, brutalnych form.” Żydów traktowano na Pomorzu jako przeciwników, ponieważ  „byli silnie związani z kulturą niemiecką, a język niemiecki stał się ich językiem ojczystym.” Sytuacja mogła ulec zmianie po wyzwoleniu Pomorza, jednak „część Żydów, podobnie jak Niemcy, była wrogo nastawiona do Polski. Natomiast lojalność pozostałych, jak sądzili Polacy, wynikała ze strachu przed zwycięzcą”. Dużą rolę odegrały zadawnione urazy. Na łamach prasy pomorskiej oskarżano Żydów, że nigdy nie walczyli o Polskę. Dziennikarze „tworzyli obraz społeczności żydowskiej w Polsce, która w porozumieniu z międzynarodowym kapitałem prowadzi wojnę gospodarczą  z Polską”. Podkreślano fakt masowego wstępowania Żydów rosyjskich do armii bolszewickiej.
   Prasa pomorska, także krajeńska, relacjonowała rozwój wydarzeń w Rosji Sowieckiej. Na łamach pism „ukształtował się negatywny stereotyp bolszewizmu i Rosji Sowieckiej, w której upatrywano wroga zagrażającego bezpieczeństwu Rzeczypospolitej”. Dziennikarze podkreślali imperialne aspiracje bolszewików, pisali o czystkach Stalina, traktowali komunizm jako formę terroru społecznego.