Obok
Krajeński Kwartalnik Kulturalny
|
powrót do strony głównej |
Romuald Rosiński |
Zagłada inteligencji krajeńskiej jesienią 1939 r. |
W 1920 r. Adolf Hitler na zebraniu Niemieckiej Partii Robotniczej ogłosił swój program polityczny. Mówił: „Domagamy się uchylenia traktatów pokojowych zawartych w Wersalu i Saint-Germain. Domagamy się ziemi i kolonii. Członkiem narodu może być wyłącznie ten, w którego żyłach płynie niemiecka krew.” 22 sierpnia 1939 r. w Obersalzbergu, już jako führer narodu niemieckiego, nawiązując do nadchodzącej wojny z Polską, podał wojsku, administracji i policji precyzyjną instrukcję: : „Cel (...) nie polega na dojściu do pewnej linii, lecz na fizycznym zniszczeniu przeciwnika (...) Dlatego na razie tylko na wschodzie postawiłem w stan gotowości moje Totenkopfverbände z rozkazem zabijania bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka. Tylko w ten sposób zdobędziemy teren, którego tak bardzo potrzebujemy”. Jesienią 1939 r. w Urzędzie do Spraw Polityki Rasowej powstał dokument Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej, w którym czytamy: „Nadający się do zniemczenia Polacy otrzymają niemieckie nazwiska po przejściu całkowitego procesu germanizacji, co trwać będzie od dwóch do trzech pokoleń. Językiem urzędowym, handlowym i potocznym winien być tylko język niemiecki, urzędnikami zaś na byłych terenach polskich mogą być tylko Niemcy (...). Dążeniem naszym jest zgermanizowanie w jak najszybszym czasie całej nadającej się do tego ludności (...). Należy wysiedlić element zdecydowanie polski (...) Polakom nie wolno uczęszczać do szkół średnich, do szkół zawodowych, ani też wyższych (...). Nie wolno odprawiać nabożeństw w języku polskim (...) Zabrania się wszelakich zrzeszeń, korporacji i zjednoczeń świeckich i kościelnych, jak również należy zamknąć polskie restauracje, kawiarnie i kina, a nadto znieść wszelką polską prasę i wydawnictwa książek (...). Te osoby, które wydają się niezdolne do przenarodowienia, muszą być utrzymywane na najniższym stopniu kultury (...). Spośród ludności przeznaczonej na wysiedlenie należy wybierać dzieci rasowo wartościowe w wieku najwyżej 8 – 10 lat i umieścić je w Rzeszy (...) Z krewnymi polskimi nie wolno im utrzymywać żadnych kontaktów (...) Poza tym wysiedlić należy: wszystkich Polaków, którzy przybyli na teren Nowej Rzeszy po 1 października 1918 r., całą polską inteligencję, działaczy polskich, tych spośród tzw. neutralnych Polaków, którzy nie dadzą się zniemczyć, wszystkich Żydów (...) i wszystkich mieszańców polsko-żydowskich”. Kolejną wytyczną zawierał memoriał Himmlera Kilka myśli o traktowaniu obcoplemieńców na wschodzie: „Dla nieniemieckiej ludności Wschodu nie mogą istnieć szkoły wyższe niż czteroklasowa szkoła ludowa. Celem takiej szkoły ludowej ma być wyłącznie: proste liczenie, najwyżej do 500, napisanie nazwiska, nauka, że nakazem bożym jest posłuszeństwo wobec Niemców, uczciwość, pilność i grzeczność. Czytania nie uważam za konieczne (...). Ludność ta będzie stała do naszej dyspozycji, jako pozbawiony przywództwa lud roboczy i będzie corocznie dostarczać Niemcom robotników sezonowych i robotników do specjalnych przedsięwzięć (drogi, kamieniołomy, budowle)”. Twórcy programu eksterminacji narodu polskiego podjęli bezlitosną walkę również z Kościołem katolickim. W prasie niemieckiej publikowano bluźniercze artykuły. Krakowski dygnitarz hitlerowski Konrad Heilein w 1942 roku pisał: Dlaczego niszczymy duchowieństwo polskie? Czynimy to z zasadniczych względów (...). Bijemy raz w Kościół, raz w naród, aby (...) zniszczyć.” W. Jastrzębski i T. Jaszowski podają: we wrześniu 1939 r. „w ślad za pięcioma armiami Wehrmachtu, atakującymi Polskę, wkroczyło sześć grup operacyjnych policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa. Jednostki te w ramach tzw. Operacji Tannenberg zwalczały wszelkie przejawy oporu ludności cywilnej (...). Grupy operacyjne, wspomagane przez miejscowych volksdeutschów prowadziły także akcję zapobiegawczą poprzez internowanie na podstawie z góry przygotowanych list polskich działaczy politycznych i społecznych oraz przedstawicieli inteligencji. Wobec tych grup ludności zastosowano najostrzejsze metody eksterminacyjne (...). Rozprzestrzeniające się pogłoski na temat terroru stosowanego przez nadciągające oddziały nieprzyjacielskie wywołały masowy exodus mieszkańców Pomorza, Śląska i Wielkopolski w kierunku centralnego obszaru kraju. Obliczono, że około 300 000 mieszkańców zachodniej Polski opuściło we wrześniu 1939 r. swoje siedziby szukając schronienia na terenach odległych od granicy z Niemcami.” Jednak zorganizowana na niewyobrażalną skalę akcja terroru miała dopiero się rozpocząć. Pomorze i Wielkopolskę podzielono na Okręg Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie oraz Okręg Rzeszy „Kraj Warty”. Bydgoszcz i sąsiednie rejony, także Krajna, znalazły się w granicach Okręgu Gdańsk – Prusy Zachodnie, w którym władzę sprawował namiestnik i kierownik NSDAP, Albert Forster, były urzędnik bankowy w Monachium, później przywódca hitlerowców gdańskich . Tryb postępowania wobec mieszkańców zajętych ziem określił następująco: „Polacy muszą poznać, kto wkroczył do tego kraju, jako pan (...). Narodowy socjalizm musi przejąć dziedzictwo ideowe zakonu krzyżackiego.” Już w pierwszych godzinach okupacji rozpoczął realizację akcji internowania i eksterminacji Żydów i „niepewnej ludności polskiej” – przede wszystkim inteligencji. Na podstawie wydanego między 8 a 10 września 1939 r. polecenia Himmlera utworzono faszystowskie (całkowicie niemieckie!) miejscowe oddziały policji. Początkowo nosiły nazwę Heimatwehr (Obrona Stron Rodzinnych), następnie Hilfspolizei, (Policja Pomocnicza), ostatecznie Selbstschutz. Na Krajnie właśnie Selbstschutzowi powierzono prowadzenie Direkte Aktion. W ciągu trzech miesięcy miał on dokonać eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej: wymordować przywódców duchowych oraz sterroryzować pozostałą społeczność. Przedsięwzięcie to zostało zaplanowane co najmniej kilka miesięcy przed wojną. Od maja 1939 r. przy głównym Urzędzie SD działała Zentralstelle II-Polen, prowadząca centralną kartotekę osób i instytucji w Polsce. Opracowała spis nazwisk Polaków, których należało ująć natychmiast po zajęciu danego regionu. A. Mietz i J. Pakulski piszą: „Książka ta, przygotowana z iście niemiecką pedantycznością, oprócz tysięcy nazwisk (...) zawierała także niezadrukowane kartki dla bieżącego uzupełnienia spisu nowymi nazwiskami”. Na Krajnie karty te zapełniali przede wszystkim członkowie Selbstschutzu. Dowódcą wyrzyskiego (powiatowego) Selbstschutzu został 23-letni Werner Köpenick. W jego formacji służyli chłopi, księgowi, kupcy, rybacy, leśnicy, stolarze. O skali ich okrucieństwa świadczy fakt, że niemiecki Sąd Specjalny w Bydgoszczy w 1940 r. skazał dowódcę komendanta obozu w Górce Klasztornej, Harrego Schultza, na 15 lat ciężkiego więzienia za gwałty na więźniarkach (przestępstwo przeciw czystości rasowej) oraz za nadużycie władzy. Jeden z najzagorzalszych zwolenników eksterminacji ludności polskiej, Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), działania Selbstschutzu nazwał „przeraźliwymi, niekontrolowanymi akty zemsty” . Już w pierwszych dniach okupacji nastąpiły masowe aresztowania i zabójstwa Polaków. Objęły one przede wszystkim polską inteligencję krajeńską oraz patriotyczną część społeczności chłopskiej i robotniczej. Aresztowanych więziono w miejscowych więzieniach oraz w obozach w Lipce, Białośliwiu, Górce Klasztornej, Grabównie, Karolewie, Potulicach i Radzimiu. Obóz przejściowy w Lipce, zorganizowany przez dowództwo IV armii w stodole, został w zlikwidowany w listopadzie 1939 r. „z powodu niewłaściwych pomieszczeń” Jednorazowo przebywało tu ok. 500 więźniów. Załogę stanowili żołnierze Wehrmachtu oraz oddział gestapo. 18 września 1939 r. na terenie majątku ziemskiego Wacława Łuczyńskiego, utworzono obóz w Karolewie. W pałacu rezydowała załoga, którą stanowili okoliczni hitlerowcy. Komendantem został Herbert Ringel – jak podaje W. Jastrzębski – „z zawodu siodlarz, znany w Więcborku pijak i niebieski ptak, zresztą za awanturnictwo zastrzelony przez żandarmerię niemiecką na początku 1940 r. Funkcję zastępcy komendanta pełnił więcborski listonosz Karl Marquart. Więźniów, jednorazowo do 600 osób, lokowano w piwnicach pałacu oraz w budynkach gospodarczych. Obóz karolewski był jednym z największych miejsc straceń na Pomorzu. Egzekucje odbywały się tu do grudnia 1939 r. Podczas ekshumacji w 1945 r. wydobyto zwłoki 962 osób , w 1946 r. – 1781. Liczbę zamordowanych w 1939 r. określa się na 8-10 tys. – z powiatów Bydgoszcz, Chojnice, Kościerzyna, Sępólno, Tuchola i Wyrzysk. Również okoliczni naziści stanowili trzon kadry obozu w Radzimiu, na terenie majątku ziemskiego Stefanii Seide. Komendantem był przedwojenny aktywista partii młodoniemieckiej (JDP), Paul Sorgatz z Kamienia, jego zastępcą – Richard Kemnitz. W Radzimiu więziono jednorazowo ponad 400 więźniów – głównie inteligencję krajeńską. Prowadzono zakrojoną na szeroką skalę akcję likwidacyjną. Mimo że w 1944 r. w celu zatarcia śladów zbrodni kadra obozu uruchomiła krematorium polowe, podczas ekshumacji w 1945 r. odkryto około 300 zwłok. Liczbę zamordowanych określa się na 5 tys. – z powiatów bydgoskiego, kartuskiego, kościerzyńskiego, sępoleńskiego, tucholskiego, także z warszawskiego. 23 października 1939 r., w najstarszym w Polsce sanktuarium maryjnym, w Górce Klasztornej, hitlerowcy zainstalowali obóz koncentracyjny dla duchowieństwa krajeńskiego. Uwięzili tu 5 księży i 25 braci zakonnych. Na początku listopada przetransportowali do Górki księży z Łobżenicy, Wyrzyska, Mroczy, Wysoki, Miasteczka Krajeńskiego, Osieka, Wąwelna, Kosztowa, Glesna, Bługowa, Bądecza, Orla, Fanianowa, Rzadkowa, Nakła i Mroczy. W nocy z 11 na 12 listopada wywieźli ich do Paterka i rozstrzelali. W późniejszym okresie Górka Klasztorna była miejscem kaźni świeckiej ludności polskiej, Żydów oraz angielskich jeńców wojennych. Największy obóz na Krajnie powstał w Potulicach, początkowo zlokalizowany w zabudowaniach pałacowych Potulickich, w późniejszym okresie rozbudowany. Funkcjonował – jako typowy obóz przesiedleńczy – od 1 lutego 1942 r. Tylko do 12 lutego więziono w nim 1989 wysiedleńców z Bydgoszczy, powiatów bydgoskiego oraz sępoleńskiego. W marcu 1942 r. – 1050 mieszkańców powiatów Lipno i Rypin, wywiezionych wkrótce do Generalnej Guberni. Pod koniec 1943 r. w obozie przebywało 6878 osób i liczba ta stale rosła. W. Jastrzębski. i T. Jaszowski piszą: „Można przyjąć, że ogółem przez obóz w Potulicach w okresie od 1 VIII 1941 r. do 20 I 1945 r. przewinęło się około 20 000 osób. Uwzględniając zaś cały okres istnienia obozu, Potulice przyjęły ogółem około 25 000 więźniów. Marne wyżywienie, prymitywne warunki bytowania oraz złe traktowanie więźniów, wszystko to złożyło się na fakt, że obóz w Potulicach pod względem stanu zdrowotności w niczym nie ustępował obozom koncentracyjnym, a wśród obozów pracy stał na jednym z ostatnich miejsc.” L. Janicki podaje, że według danych niemieckich zmarło tu 1291 osób. Od listopada 1943 r. obóz potulicki – dodatkowo – stał się miejscem selekcji dzieci w wieku 2-14 lat z Białorusi – z rejonów Smoleńska i Witebska. Na podstawie badań rasowych orzekano przydatność dzieci do germanizacji lub je dyskwalifikowano. Z grupy 542 dzieci więzionych od 5 listopada 1943 r. do końca tego miesiąca zmarło 12 – najmłodsze miało 2 lata, najstarsze – 6. Od sierpnia 1944 r. w Potulicach rozpoczęto także selekcję 78 polskich dzieci z Czeladzi, Trzebini, Sosnowca, Będzina, Piasek, Sierszy, Jązowa i Okradzionowa – z rejonu Zagłębia. Uratowało je wkroczenie wojsk radzieckich na Krajnę w styczniu 1945 r. Obozy karne mieściły się także w Białośliwiu, przeciętnie dla 120 więźniów – na miejscowym cmentarzu znajduje się mogiła zamordowanych w 1939 r. w pobliskim Dworzakowie 12 Polaków – oraz w leżącym na zachodnim krańcu powiatu wyrzyskiego Grabównie. Od września do połowy października więziono tu kilkuset Polaków. Pewna liczba więźniów została wywieziona stąd do Piły, wszelki ślad po nich zaginął. W pierwszych dniach września 1939 r. Niemcy rozpoczęli likwidację krajeńskiej inteligencji. 2 września 1939 r. w Grabówce (dzielnica Wyrzyska) został zamordowany Wacław Malicki – księgarz, drukarz i redaktor „Głosu Krajny”. Również na początku września w obozie w Karolewie zginął Maksymilian Kasprowicz – wydawca, właściciel i redaktor „Gazety Sępoleńskiej”. Na przełomie września i października rozstrzelano proboszcza Osieka Henryka Krygiera. W egzekucjach przeprowadzonych przez Selbstschutz w okolicy Łobżenicy stracili życie między innymi misjonarz Jan Sendroby i adwokat Hempel. 9 listopada strażnik Bromberg powiesił w lesie w okolicy Górki Klasztornej góreckiego brata zakonnego Bernarda Jabłońskiego. W nocy z 11 na 12 listopada w Górce Klasztornej zastrzelony został ksiądz Bolesław Wysocki, redaktor „Posłańca św. Rodziny” . Tej samej nocy hitlerowcy przeprowadzili w Paterku koło Nakła egzekucję 35 księży powiatu wyrzyskiego, prawie wszystkich kapłanów z tego powiatu , misjonarzy Zgromadzenia Świętej Rodziny w Górce Klasztornej , księży z innych zgromadzeń zakonnych oraz sióstr zakonnych Zgromadzenia Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP. Zginęli między innymi: ks. prob. Stanisław Grzęda (Glesno), ks. prob. Wacław Szałkowski, ks. wikariusz Leonard Nowak (Łobżenica), ks. prob. Feliks Skrzypczyński (Wyrzysk), ks. prob. Jan Jachecki (Wysoka), ks. prob. Feliks Niedbał (Miasteczko Krajeńskie), ks. prob. Marcin Rochowiak, ks. wikariusz Henryk Walkowiak (Mrocza), ks. prob. Wojciech Całka (Bługowo), ks. prob. Eustachy Wojciechowski (Orle), ks. prob. Jan Mańkowski (Fanianowo), ks. prob. Roman Rosenthal (Bądecz), ks. prob. Henryk Warkoszewski (Rzadkowo), ks. prob. Cezary Lorkiewicz (Wąwelno), ks. wikariusz Kazimierz Chojnacki (Nakło). Jesienią 1939 r. w obozach w Karolewie, Radzimiu i Stutthofie zamordowano księży parafii powiatu sępoleńskiego: ks. radcę Emanuela Grudzińskiego i ks. wikarego Stanisława Żurka (Sępólno), ks. prob. Romana Barrę (Komierowo), ks. prob. Sylwestra Grabowskiego (Sypniewo), ks. prob. Jana Wilmowskiego i ks. Jana Czaplewskiego (Więcbork). Ks. Franciszek Lipski, wikariusz z Sypniewa, zginął w październiku 1939 r. na terenie diecezji chełmińskiej. W nieznanych okolicznościach poniósł śmierć ks. Antoni Kozłowski z Zabartowa. Wyrok śmierci wydano także na nauczycieli nakielskiego gimnazjum. W listopadzie 1939 r. w Osowej Górze zamordowano Franciszka Cieślę – artystę malarza, nauczyciela rysunków. W Dolinie Śmierci w Fordonie rozstrzelani zostali związani przez wiele lat z nakielskim gimnazjum dyrektor Zygmunt Polakowski (filolog) oraz romanista Edmund Fiebig. Nauczyciel rysunków, malarz artysta Marian Faczyński, zmarł na zesłaniu w Kazachstanie. 12 listopada pod Mrozowem zabito Witolda Jarosza, lekarza z Wyrzyska. W grupie rozstrzelanych 3 października 1939 r. mieszkańców Mroczy byli burmistrz Seweryn Ciążyński i kierownik szkoły Julian Gapiński. Na liście zamordowanych nauczycieli z Krajny znajdujemy nazwiska: Zygmunt Mróz (Więcbork), Jan Figurski (Runowo), Stefan Szlagowski (Suchorączek) , Franciszek Karowski (Wysoka), Julian Szafranek (Dąbrówek), Czesław Nowacki (Wyrzysk). Zginęło wielu prawników, działaczy samorządowych, społeczników, kupców, chłopów i rzemieślników. J. Buława podaje, że dotyczące powiatu sępoleńskiego „dane statystyczne z 1940 r. wskazują brak ok. 4500 Polaków, dotychczasowych stałych mieszkańców (...). Cyfra ta zawiera osoby, które poległy w kampanii wrześniowej, tych, którzy nie powrócili do swoich siedzib” . Przyjmuje się, że w okresie okupacji zginęło 15 nauczycieli, 34 więziono w obozach lub wywieziono na roboty do Niemiec. W powiecie wyrzyskim jesień 1939 r. przyniosła śmierć około 500 osobom. Według ankiety sądów grodzkich z 1945 r. zamordowano 548 osób, według ankiety Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich z 1969 r. – 397 osób”. Los wielu ofiar nie jest znany do dziś. Sceny męczeńskiej śmierci więźniów do dziś funkcjonują w pamięci zbiorowej Krajny. Duchownych uwięzionych w Górce Klasztornej zmuszano do wykonywania ciężkich prac polowych, bito i znieważano. Torturowano ich także w drodze na egzekucję. Ksiądz Mieczysław Buławski, jedyny kapłan ocalały z kaźni w Paterku, opowiadał „o odwadze ks. Myrwy, który pierwszy wszedł do samochodu jak prawdziwy żołnierz Chrystusowy i dodawał innym odwagi. Potem przeniknęły jeszcze inne wieści, jakoby domagano się od księdza Zawady (prowincjała), aby podeptał krzyż. Miało to być na postoju w Trzeboniu. Powiedział kilka tak płomiennych zdań w obronie i o zwycięstwie krzyża, że nawet oprawcy nie śmieli mu przerwać tej apologii. Jednak te widzialne znaki przynależności do Zgromadzenia zostały im odebrane”. Krzyże zabrane księżom Zawadzie i Myrwie hitlerowcy wrzucili do wody. Po wojnie oba zostały wyłowione – pierwszy w 1967 r. przez Stanisława Barabasza, rybaka z Łobżenicy, drugi – w 1971 r. przez rybaka z Gromadna. Ks. Karola Glatzla, proboszcza z Krostkowa, nie rozstrzelano, ponieważ pochodził z rodziny protestanckiej. Zwolniony z obozu w Górce Klasztornej, objął parafię w Miasteczku Krajeńskim. Kiedy rozeszła się wieść o śmierci księży krajeńskich, w kazaniach aluzyjnie potępił terror. Sprawa trafiła do gestapo i ksiądz został wywieziony do cytadeli w Poznaniu. Sąd uniewinnił go, lecz odradził powrót do Miasteczka. Ks. Glatzel, wbrew ostrzeżeniom, udał się w podróż do swojej parafii. Ponownie został aresztowany przez gestapo i skierowany do Dachau. Zanim dotarł do obozu, zachorował na tyfus i zmarł. W więzieniu łobżenickim, w którym od września do połowy listopada 1939 r. przebywało stale 500 osób, strażnicy skatowali Kulińskiego, nauczyciela z Łobżenicy. 24 listopada 1939 r. załoga obozu w Sanktuarium Maryjnym w Górce Klasztornej urządziła w przyklasztornym ogrodzie egzekucję. liczącej ok. 36 osób grupy okolicznych Żydów. Wśród ofiar był 90-letni starzec, co najmniej troje dzieci w wieku 5 - 7 lat oraz mężczyźni i kobiety. . Tego samego dnia na oczach męża zamęczona została Anna Jaworska z Liszkowa, była uczestniczka powstania wielkopolskiego. Przedstawione tu fakty zaledwie w przybliżeniu rysują obraz martyrologii społeczeństwa Krajny w czasie okupacji. Ważne więc, że zachowało się również wspomnienie Niemca, którzy stanął w obronie Polaków, co było aktem niezwykłej odwagi. Mrotecki pastor Martin Rudolf Johannes Pahl jesienią 1939 r. potępił w kazaniach terror hitlerowski. Gestapo oskarżyło go o wypowiedzi antyrządowe i skierowało sprawę do Sądu Specjalnego w Bydgoszczy. Rozprawa, w której ostatecznie Pahl został uniewinniony, trwała do grudnia 1941r. Po wymordowaniu inteligencji okupanci rozpoczęli brutalny proces germanizacji Krajny i zacierania na jej terenie wszelkich śladów polskości. Zakazano używania języka polskiego. Zlikwidowano polską bibliotekę w Domu Katolickim w Sępólnie. W Sypniewie w pierwszych miesiącach wojny zabierano z domów prywatnych książki i czasopisma polskie. Gromadzono je w jedno miejsce. Jeszcze w 1940 r. były w Sypniewie, lecz mieszkańcy nie mogli z całą pewnością powiedzieć, co się z nimi stało. Prawdopodobnie zostały zniszczone. Szczególne znaczenie miały dla okupanta potwierdzające polskość Krajny archiwalia kościelne. 4 września 1944 r. skonfiskowano księgi metrykalne z XVII-XIX w. w powiecie sępoleńskim. Wywieziono je do Niemiec, po wojnie ulokowano w archiwum diecezjalnym w Regensburgu. W Kamieniu zginęły wszystkie akta parafialne. Komierowskie archiwum przeniesiono do Wałdowa, zaginęła księga chrztów. Zniszczono dokumenty kancelarii parafialnej w Obkasie. Władze niemieckie skonfiskowały dzwony kościołów w Kamieniu (pierwszy z 1844 r., drugi z 1927 r.), Komierowie (z 1764 i 1905 r.), Lutowie (z 1871 i 1923r.), Sępólnie ( dwa z 1923 r.), Sypniewie ( z 1925 r.), Wałdowie (z 1604, 1618 i 1625 r.), Wielkiej Kloni (z 1729 r.), Więcborka (z 1844r.). Rozbite zostały dzwony z Kamienia ( z 1844 oraz z 1927 r.). Po wojnie swoje dzwony odzyskały parafie Komierowo (z roku 1764) i Wałdowo (z 1618 r.). Grabieży lub zniszczeniu uległo także wyposażenie kościołów oraz sztandary stowarzyszeń i wiele chorągwi kościelnych. Kościoły w Wyrzysku i Osieku zamieniono na magazyny. Działalności okupanta nie oparły się cmentarze. Na mocy rozporządzenia z 17 maja 1940 r. przystąpiono do likwidacji polskich napisów z płyt nagrobkowych. Cenną zdobyczą dla okupantów były wszelkie metalowe i żeliwne elementy grobów i przyległych ogrodzeń lub płotów. Zdewastowano także inne miejsca kultu religijnego, na przykład: krzyż w Kamieniu, cztery Boże Męki, pomnik św. Izydora, figura św. Wojciecha, figury Matki Bożej oraz św. Rocha w Komierowie, kapliczka i pomnik Chrystusa Króla w Sępólnie, kapliczka w Sypniewie, krzyż w Dębinach, kapliczka Serca Jezusowego w Obodowie, krzyż w Przepałkowie, figura Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia w Wielkiej Kloni. W Wielowiczu i Więcborku nie ocalał żaden krzyż ani figura. Miary zniszczeń dopełniły działania wojenne w 1945 r. Uszkodzone wówczas zostały kościoły, w Dąbrówce, Kamieniu, Dużej Cerkwicy, Sępólnie, Obkasie, Sypniewie, Wałdowie, Więcborku, Mroczy. Kościół w Komierowie Niemcy wykorzystywali jako magazyn amunicji i odzieży oraz areszt. Wycofując się, podminowali cały obiekt i wysadzili w powietrze. W kościołach w Dużej Cerkwicy, Obkasie i Wałdowie rozbito organy. Poważnym uszkodzeniom uległy organy w świątyniach w Dąbrówce i Sypniewie. Artyleria zniszczyła cmentarze w Lutowie i Wałdowie. Żołnierze Armii Czerwonej obrabowali i sprofanowali kościół w Sępólnie. Pamięć o okrucieństwach niemieckich na Krajnie przetrwała dziesięciolecia. Proces pojednania rozpoczął się dopiero w latach dziewięćdziesiątych. W prasie krajeńskiej ten trudny temat jako pierwszy podjął nakielski pisarz, Tadeusz Samselski. Pisał o konieczności nowego, szerszego i głębszego spojrzenia na wspólną historię Polaków i Niemców: „(...) Klasyka tej relacji została oparta na Medalionach Z. Nałkowskiej. Była prosta i wyrazista, dlatego przyjęła się od razu. Oni – źli, okrutni, mordercy, my – dobrzy, sprawiedliwi, ofiary (...). Życie nie było takie proste jak jej założenia. (...) Nienawiść do innych nacji była wszechobecna w mediach. To działała propaganda. (...) Ludzie „na dole” mieli do tych zagadnień inny stosunek. (...) Myślę, że człowieka demoralizuje totalitarna władza. Jeśli system władzy oparty jest na przemocy i autorytarności, każdy może ulec deprawacji”. Jan Dorawa, współczesny badacz dziejów Krajny, jeden ze swoich artykułów opatrzył komentarzem: „Ale – czy musimy przez całe lata tylko nienawidzić? Mądrość życiowa naszego narodu i jego przychylna tolerancja wobec obcych, a nawet wrogów, znana jest w naszej wielowiekowej tradycji. Polska od wieków była „miłościwą ojczyzną” wielu narodowości i wyznań. Porzućmy zatem uprzedzenia, które na pewno są słuszne i prawdziwe, i przypomnijmy sobie list biskupów polskich, którzy już wiele lat temu zapisali w nim słynne na cały świat zdanie: Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". |