Obok
Krajeński
|
powrót |
Maja Rodziewicz-Szynicka |
Do bezdechu, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2009 r. |
Nie wystarcza świadomość życia z dnia na dzień poranne wstawanie do pracy telewizja po południu obiad kolacja sobotnie tańce wieczorna wizyta w teatrze wdech wydech wdech wydech dzieci zwierzęta przyjaźń nienawiść zdrada miłość życie wdech wydech wdech wydech kieliszek czerwonego wina kubańskie cygaro umysł przyćmiony chemią feromenów wdech wydech wdech wydech i tak do bezdechu Buddo Zostawiłeś żonę i syna by dotrzeć do źródła prawdy poświęciłeś ich miłość na ołtarzu własnego zycia nie było ciebie gdy twój syn wymawiał pierwsze słowa nie otarłeś łez żalu swojej żony zamiast ciebie opiekowała się nimi samotność pozostało po tobie puste miejsce czy to była właściwa droga do oświecenia... Wszystko jest nietrwałe jak wiersze których nie mogę przywrócić w pamięci komputera rzeczywistość przemija jak pamięć zachowujemy tylko dobre wspomnienia wszystko jest jednocześnie głębią i pustką Supermarket Tłum ludzi robiących prezentowe szaleństwo bożonarodzeniowych zakupów wrzucam do koszyka merci i alpejskie mleczko córka ciągnie mnie za rękaw w stronę karpi basen z wodą wypełniony umierającymi rybami próbującymi z wielkim wysiłkiem zdobyć odrobinę tlenu ze łzami w oczach uciekamy ze sklepu Boże Narodzenie czas bez serca. * * * z odtwarzacza CD pulsują dźwięki kołyszę biodrami ciało ogarnia trans dzwoni telefon udaję że mnie nie ma jest zbyt cudownie na powrót do rzeczywistości nie mam ochoty na terapię zagubionych dusz wyrzuciłam za okno metafory myśli o wiele lepiej wyglądają na bruku |