Joanna Gładykowska-Rosińska,

z tomiku Spotkamy się nigdy,
Bydgoszcz 2023 r.

 



 
Spotkamy się nigdy

Nie spotkamy siebie
na tych drogach
nigdy
ty zawsze będziesz tu
ja zawsze będę tam
należeć do innych

inni nas odmieniają
we wszystkich przypadkach
paktach i aktach
o mnie się dowiesz
z traktatów ciszy
składanych w trakcie

nic o nas bez nas
a jednak wszystko jedno
i nic poza tym
w centrum kreślonym
na mglistym spektrum
osobno-razem
 
 


 
 Próba czasu

Pamięci profesora Wojciecha Gutowskiego

Kiedy coś załamuje się w tobie przeczy prawdom
i siebie wyrzeka,
ty w rozstaniach znajdujesz pociechę
wiązkę światła w tunelu pożegnań.

Nie masz siły na nic i cokolwiek,
nie zakwita już w tobie kwiat nocy,
powłóczący półsnami i liśćmi
na nieczułej szumiącej bezdrodze.

Kładziesz się i masz obok potęgi,
twarde nici lecz wstęgi tak chłodne
że wstępują się w ciszę jak obłok
w srebrny jar za zamkniętym oknem.

 




Poetki

Mamie
 
Poetki przychodzą poetki przechodzą
fale zawrotnych nawróceń
oddźwierne sensów otwartych na przestrzał
drepczące szkło które puchnie

wbija się w stopy chociaż chwilę wcześniej
rozdęło się buzując kształtem
szlachetnej linii granicznej w cierpieniu
zelżałym w lirycznym kondukcie

poetki migają jak światła północy
gonią je autostrady
sarny wbiegają pod koła a one
kradną energię z tych wtargnięć

poetki w przejęciu przeklęciu objęciach
dotknięciach kląskania języka
chowają w swych ustach ciało zbawienia
pękają im szwy na policzkach

poetki wierne jednakim kierunkom
poetki w konstruktach zgubione
biorące wszystko na wiarę i serce
woda na młyn epigonów

poetki jak panny ze szpalty odwiecznie
splamione oraz na wydaniu
czczone za czcionki krwawy atrament
kapie nad czarną kawą