Przyjaciele
kiedyś zbudowali statek
i przepłynęli ocean
aż do szopy dziadka
ale potem
coś nie wyszło
Tadeusz zrobił doktorat
ze zbiórki złomu
Paweł spalił powieść
po Ryśku ślad zaginął
tylko maszt ich Santa Marii
zapuścił tu korzenie,
na środku sadzawki
Nie lubię
Nie lubię, gdy kończy się
Boże Narodzenie.
Gdy gasną światełka przed domem,
gdy pusty talerz wędruje do szafy,
a Święty Mikołaj przed marketem
to znowu kierownik od wózków
za dwa złote.
Nie lubię, gdy kończy się
Boże Narodzenie.
Gwiazda na dnie szafy,
nikomu już nic nie wskaże.
Łańch się splątał i zerwał.
Choinka na śmietniku.
Rozpłynęły się gwar, kolęda,
śmiech dzieci.
Znów zaczynam tęsknić.
Pejzaż
Było tu jezioro
i błotnista zatoka,
pełna hałaśliwych ptaków.
Przyszli ludzie,
zbudowali miasto,
kościół
i szeroką drogę.
Potem przyszli inni.
Zabili miasto.
Zasypali drogę.
Zostało jezioro, zatoka,
cmentarz pełen ptaków
i samotnych drzew.
Szkolna
wycieczka
Po jednej stronie wzgórza
zbiorowa mogiła,
bez nazwisk.
Po drugiej stronie wzgórza
zbiorowa mogiła,
deszcz zatarł litery.
Pośrodku pagórek,
o który walczyli,
trochę gliny i piasku,
gdzie nikt nie zamieszka
i nic nie urośnie.
Z dłoni do dłoni
przesypuję piasek,
serca poległych.
Z dłoni do dłoni
przesypuję popiół,
modlitwę mordowanych.
Rozumieć
Rozumieć to znaczy
nie winić za nic diabła,
nie ufać aniołowi,
nie wierzyć, że czas się otworzy
jak świat o wschodzie słońca.
Rozumieć to znaczy
nieść w sobie pytania,
którymi nikt nie pyta,
nieść w sobie słowa
którymi nikt nie mówi,
nieść w sobie wszystko,
czego nie było,
nie ma
i nie będzie.
Rysunki
Elżbiety
Elunia maluje las
w błękicie i zieleni.
Zając wygrzewa się w słońcu,
ptak lata wysoko.
Ela maluje las
w kolorach krwi i błota.
Zająca zabito,
ptaka już nie ma
Elżbieta maluje las
jedną czarna plamą.
o zającu zapomniano,
nieba nie widać.