Romuald Rosiński

 



 Brzoza

Marlenie

Na pozór
nic się nie zmieniło,
tylko brzoza posiwiała
i rzeka nie ma tyle sił,
co kiedyś

A ja trzydzieści lat
szukam, błądzę,
obijam się o ściany,
i nie mogę znaleźć słowa,
by to wszystko nazwać

co niebo,
gwiazdy i księżyc
porusza wokół brzozy,
co słońce nad rzeką
u jej stóp pochyla


Przyjaciele

kiedyś zbudowali statek
i przepłynęli ocean
aż do szopy dziadka

ale potem
coś nie wyszło

Tadeusz zrobił doktorat
ze zbiórki złomu
Paweł spalił powieść
po Ryśku ślad zaginął

tylko maszt ich Santa Marii
zapuścił tu korzenie
na środku sadzawki


Ważki

W sierpniu gorącym
jedna ważka w trzcinie nad rzeką,
druga na trawie w ogrodzie.

Powiedz:
czy pierwsza wiedziała o ogrodzie,
a druga o rzece?

A jeśli wiedziały?

Czy tęskniły
za ogrodem, rzeką,
za sobą?
 
Tak bardzo
człowiek tęskni,
aż nieprzytomnie boli.

Powiedz, bardzo powiedz:
ale co gorsze, co lepsze?

Zobaczyć, pokochać
i co dzień
 umierać z tęsknoty,
udając, że nic się nie dzieje?
 
Czy nigdy nie poznać
i przez całe życie
być tęsknoty  pozbawionym?