...
* * *
Ranek w wiosce,
zaraz wyjeżdżamy.
Płacze dziecko, ktoś się śmieje,
kobiety rozpalają ogień,
mężczyźni wkrótce ruszą w pole.
Piję kawę, palę papierosa
gdzieś między pustynią i miastem.
Na niebie coraz więcej smug.
Może po samolotach do raju turystów,
może po bombowcach.
* * *
Od zapomnienia nie chcę nic ocalić.
Jest nieskromnością ze swojego świata
czynić perłę wielkiej nocy.
W drugim dniu podróży przez pustynię
postój pod prażącym słońcem.
Było tu kiedyś miasto -
mówię do przewodnika -
trzysta pokoleń
śpi u twoich stóp.
Ogarnia wzrokiem morze piasku,
patrzy na mnie,
śmieje się.
Wołanie
przez wiatr
Nas już dawno nie ma,
a jednak słyszysz nasze głosy.
O zachodzie słońca
karawana na pustyni.
Srebrne światło księżyca,
niebo do bólu otwarte.
to tylko pamiętamy:
niebo i księżyc -
my, ptaki pustyni.
Mówimy ci o tym,
bo słyszysz nasze głosy,
czujesz nasze serca.
Miłość
Dwa tysiące lat przed Chrystusem
małą Agade, mieszkanka Uruk,
pokochała Napisztima,
młodego kupca.
Podarowała mu pierścień,
by w piaskach pustyni
na wielkich wodach rzek,
znalazł do niej drogę.
W nocy Gutejczycy zdobyli miasto.
Wszędzie ciała leżały na ulicach,
milczały kamienne usta,
z kamienia serca bogów.
Nic więcej nie wiemy,
o małej Agade.
Napisztima w kajdanach
pognano do kamieniołomów.
Nigdy z nich nie wyszedł
choć żył jeszcze 10 lat.
Jak podają źródła,
po pięciu latach nędzy
stracił rozum.
Zapomniał, skąd pochodzi,
jak ma na imię,
kim była jego matka.
Gdy umarł z głodu,
inni niewolnicy,
bijąc się o jego rzeczy,
znaleźli srebrny pierścień.
Nie był to tani pierścień.
Można było zań kupić
chleba i mleka
na wiele dni
do syta.
Relacja
Rano szli na bitwę.
Stu mężczyzn.
tańczyli, śpiewali.
wymachiwali bronią.
Wieczorem wrócił jeden.
Starzec dwudziestoletni
o martwych oczach.
Prośba
Dobij mnie -
prosił młody chłopak,
wskazując na ranę w brzuchu.
Starszy obejrzał się.
Tamci byli coraz bliżej,
A on nie miał już sił,
by go dźwigać,
dawno rzucił tarczę.
Uciekaj -
krzyczał młody,
odpychając go
ostatkiem sił.
Ale on nie mógł go zabić,
nie potrafił odejść.
Milczał,
czekając na wrogów.
Sąd
Zabili
go bez litości,
choć
był z ich plemienia.
Przegrali
bitwę
i
nie mogli tego pojąć.
Przecież
odprawili wszystkie modły,
złożyli
ofiarę,
duchy
przodków
były
z nimi.
A
on mówił,
że
wróg miał dłuższe miecze,
i
tarcze z twardszego drewna.
Ballada
o gołębiu
Dwudziestego trzeciego dnia
wysłałam gołębia,
lecz wrócił -
ledwie żywy ze zmęczenia.
W jego napiętej źrenicy
pulsowały wszystkie barwy tęczy,
ale nie było błękitu twoich oczu.
W jego nabrzmiałym gardle
dzwoniły wszystkie głosy lata,
Ale nie zabrzmiała ani jedna głoska
z twojego imienia.
Sny
Widział za pustynią
statki kołyszące się na morzu.
Gdy wrócił,
stale opowiadał o tym,
ale go wyśmiali.
Nie ma nic za pustynią,
świat jest pełen demonów.
Uwierzył.
Pozostał
Nocami słyszał huk fal
rozbijających się o skały.
Umarł, żeglując wielką łodzią,
we śnie.
Powrót do strony głównej