W okresie zaborów szczególną rolę spełniły działające na Pomorzu polskie organizacje i stowarzyszenia. Tworząc patriotyczny rytuał na prowadzonych w języku polskim zebraniach, używając symboli narodowych na manifestacjach ku czci ważnych dla Polaków rocznic, jednoczyły i umacniały środowisko polskie.
W relacji J. S. Richtera czytamy: „Ojciec mój był gorliwym i czynnym członkiem w najpoważniejszym wtedy Towarzystwie Przemysłowców Polskich, skupiającym w swoich szeregach rękodzielników-rzemieślników, kupców, inteligencję i częściowo robotników leszczyńskich. To właśnie Towarzystwo w pierwszym rzędzie było bardzo gorliwym krzewicielem polskiego życia oświatowo-kulturalnego [...], urządzając często amatorskie przedstawienia teatralne, zabawy, odczyty, jasełka dla dzieci, wycieczki porą letnią do lasu [...]. Ile na tych wycieczkach było śpiewania polskich piosenek (skarbnicą tych piosenek był bardzo małego formatu śpiewnik), deklamacji, a przede wszystkim zgodnej i miłej atmosfery towarzyskiej, odzwierciedlającej się w słowach piosenki Kochajmy się bracia mili, zgoda, jedność od tej chwili. [...] Flag z barwami narodowymi na tego rodzaju imprezy nie było wolno zabierać, bo pilnował [...] żandarm pruski. Mimo tego pilnowania nas tradycyjnie odśpiewano hymn narodowy Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy oraz Rotę Marii Konopnickiej. Przy tych okazjach nauczyłem się też bardzo wielu patriotycznych i ludowych pieśni i piosenek.”[1]
Stanisław Borowiński wspominał: „Wobec silnego naporu niemczyzny ludność polska grupowała się w takich organizacjach społecznych jak „Sokół”, Klub Sportowy „Victoria”, Towarzystwo Kupców, Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej, Towarzystwo Przemysłowców [...]. Bardzo czynne było Towarzystwo Czytelni Ludowych [...]. Z organizacji kościelnych bardzo żywe w swej działalności były wszystkie bractwa, Katolickie Towarzystwo Robotników, Katolickie Towarzystwo Młodzieży oraz Koło Śpiewacze. Poza ćwiczeniami, które reprezentowano na zlotach „Sokoła”, wystawiano w okresie zimy narodowe sztuki teatralne. Oczywiście wszystkie zamierzone przedstawienia teatralne musiały przejść przez cenzurę policyjną [...]. Przedstawienia teatralne urządzały wszystkie organizacje społeczne, zaś latem odbywały się „majówki”, czyli letnie zabawy [...]. Przypominam sobie, że krótko przed I wojną światową odmówiono Towarzystwu „Sokół” zezwolenia na urządzenie pochodu i pokazu ćwiczeń [...]. Tu trzeba jeszcze wspomnieć, że każdorazową zabawę letnią rozpoczynano pochodem, z uroczystym wyprowadzeniem sztandaru organizacyjnego z siedziby danego towarzystwa [...]. Te pochody były zawsze potężnymi manifestacjami narodowymi i dawały świadectwo, że naród polski, mimo ucisku, żyje”. [2]
Ze wszystkich organizacji polskich „Sokół” przetrwał w pamięci Krajan najdłużej. Powstał w 1867 r. w Galicji i ciągu kilku lat rozpropagował swój program we wszystkich zaborach. W zaborze pruskim rozpoczął działalność w latach osiemdziesiątych, początkowo z dużymi trudnościami natury nie tylko politycznej, ale również mentalnej. Cennej wiedzy na ten temat dostarcza tekst przemówienia wygłoszonego przez działacza „Sokoła” 15 sierpnia 1896 r. na otwarcie Zlotu w Poznaniu: „We lwowskiej i krakowskiej ziemi wprawdzie już dawno rozwinięto na tem polu żywą działalność, ale u nas dopiero w 1884 r. powstało pierwsze gimnastyczne towarzystwo [...] w Inowrocławiu [...]. W następnym roku powstał znów jeden „Sokół” w Bydgoszczy, w 1886 r. jeden w Poznaniu, w 1887 r. dwa, w Szamotułach i Gnieźnie [...], w 1889 [...] w Berlinie, w 1890 r. znów tylko jeden [...] w Ostrowie, także tylko jeden w Pleszewie [...], w pierwszej połowie 1893 r. dwa, w Śremie i Kruszwicy, tak, że kiedy po dziesięciu latach – lat temu trzy – zjechali się sokoli, to było ich razem ledwo 10 gniazd [...]. A kiedy stanęli tam, w Inowrocławiu na boisku, to nie było ich więcej w ćwiczebnych koszulkach, jak 60-ciu. W tym samym – 1893 roku – powstają jeszcze dwa towarzystwa, w Charlottenburgu i w Witkowie, a od 1894 r. nastaje nagle dziwnie szybki rozwój; zaczynamy doganiać opóźnienie. [...] Założono gniazd 9, w Trzemesznie, Wrocławiu, Strzelnie, Wągrówcu, Kościanie, Miłosławiu, Toruniu, Jeżycach i Gdańsku, w r. 1895 czternaście: W Gostyniu, Chełmnie, Mogilnie, Koronowie, Chełmży, Żninie, Buku, Szymborzu, Kórniku, Wrześni, Grudziądzu, Bytomiu, Gniewkowie i Wabrzeźnie, w roku bieżącym już pięć, w Krotoszynie, Kościerzynie, Nakle, Katowicach, i Koźminie”[3].
W 1896 r. powstało gniazdo w Wyrzysku, przynależące organizacyjnie do VIII Krajeńskiego Okręgu Dzielnicy Pomorskiej. Pierwszy zarząd tworzyli: Wojciech Romiński, Józef Stefaniak, Jan Jachecki. Inni działacze to: Józef Klappa, Władysław i Izydor Kurzejkowie, Józef Ryszka, Piotr Kaźmierski, Wincenty Stefaniak. W spisie członków z 21.10.1896 r. znajdujemy następujące nazwiska: Wojciech Romiński, Józef Stefaniak, Jan Jachecki, Kazimierz Neymann, Feliks Kurzejka, Wojciech Sikorski, Franciszek Ginlkier, Jan Boy, Jerzy Klajna, Władysław Kurzejka, Izydor Kurzejka, Józef Pyszka, Piotr Kazimierczak, Jan Jaskulski, Jan Szymański, Maks Chrzan.[4] Po krótkim okresie działalności wyrzyski „Sokół” został rozwiązany przez władze pruskie. Powtórnie podjął działalność w 1919 r.[5] W 1909 r. liczba członków gniazda nakielskiego wzrosła z dwudziestu do czterdziestu, a zarząd stanowili: Stanisław Balcerzak (przewodniczący), Jakub Zygmuntowski (zastępca, kontroler sanitarny), Stanisław Chociszyński (sekretarz) oraz Antoni Smitkowski, Jan Baranowski (członkowie). W kolejnych latach w zarządzie podjęli pracę Stanisław Przybylski, Wojciech Sroka, Kazimierz Gąsiorowski.[6] W 1914 r. powstało gniazdo „Sokoła” w Łobżenicy.[7]
Na zlocie w Poznaniu w lipcu 1904 r. prezentowano program organizacji sokolej: „A więc najpierw dążenie do zdrowia fizycznego przez cielesne ćwiczenia wszelakiego rodzaju i popieranie wszelkich dążeń do tegoż zdrowia. Przyszłość należy przecież do społeczeństw ze zdrową młodzieżą. A po wtóre, ponieważ tu chodzi o młodzież w życie społeczne dopiero wstępującą, trzeba nam tę młodzież żywą i ognistą przyuczać do pracy w towarzystwach, uczyć ją poddawania się pod rozkazy władzy przez nią wybranej; trzeba nam być zatem dla niej szkołą karności. Młodzież karna w towarzystwach, będzie też i w życiu społecznem zwartemi szła szeregami. A na koniec ponieważ tu chodzi o naszą młodzież, o polską młodzież, jest też rzeczą najjaśniejszą, najprostszą w świecie, że chodzi nam również i o tej młodzieży polskość, o to, aby swój ojczysty język, pieśni, obyczaje, książkę, przeszłość i teraźniejszość, cały swój naród i wszystkie jego ziemie znała.” [8]
Na zlocie „Sokoła” w Poznaniu 12 sierpnia 1900 r. organizatorzy informowali uczestników o utrudnieniach policyjnych: „Oto najpierw zakazano nam pochodu; do czego jesteśmy już przyzwyczajeni, zabroniono nam stroju sokolego; „darf nicht sichtbar getragen werden”. Nakazano przedłożyć pieśni, które śpiewać będziemy, skreślono przytem pieśń Bracia rocznica [...]. Nie pozwolono muzyce grać drogich nam melodyj[...]. Nie wolno nam na placach i ulicach miasta nieść rozwiniętych sztandarów”.[9]
Z oporem władz pruskich spotkały się również inne formy aktywności środowiska polskiego. „Gazeta Toruńska” w 1889 r. zamieściła opis utrudnień, z jakimi zmagali się członkowie amatorskich zespołów teatralnych: „Nasze towarzystwa rządowi są bardzo niemiłe. Przeszkód takowe doznawają najrozmaitszych [...]. W Chełmnie nie było wolno występować w ubiorach narodowych, w Świeciu żądać wstępnego, a w Pelplinie zupełnie zakazano.”[10] W 1908 r. władze pruskie nie wyraziły zgody na Zjazd Śpiewaczy w Zielone Świątki w Poznaniu, ponieważ „na słuchanie śpiewu w języku polskim byliby narażeni Niemcy przechadzający się okolicznymi ulicami”.[11]
Organizatorów przedstawień obowiązywały rygorystyczne przepisy. Musieli informować policję z co najmniej dwudziestoczterogodzinnym wyprzedzeniem o miejscu i czasie przedstawienia oraz przedłożyć szczegółowy program. Zatwierdzony przez policję program nie mógł być zmieniony.[12]Każdą imprezę kontrolował policjant, który czuwał, by w przedstawieniu nie znalazły się polskie treści narodowe.
W walce o swoje prawa organizatorzy przedstawień nie pozostawali samotni. Pomoc nieśli im polscy prawnicy. Jednym z przedstawicieli patriotycznej palestry był adwokat Palędzki, który jesienią 1892 r. w „Gazecie Toruńskiej” prowadził instruktaż prawny dla organizatorów[13]:
1. „Urządzający amatorskie przedstawienie nie potrzebuje prosić policji o pozwolenie.
2. Urządzający amatorskie przedstawienie postępuje praktycznie uwzględniając policję o czasie i miejscu przedstawienia. Żądać wtedy powinien, aby mu zawiadomienie poświadczono.
3. Jeżeli przedstawienie odbywa się w lokalach nie należących do oberżystów i szynkarzy, nie potrzebuje w ogóle nikt prosić policji o pozwolenie.
4. Oberżysta [...], u którego przedstawienie ma się odbyć, powinien przynajmniej 24 godziny przed przedstawieniem prosić policję miejscową o pozwolenie. Do wniosku dołączonym być winien oddruk lub odpis sztuk, jakie się grać, pieśni, jakie się śpiewać ma itd. stosownie do przepisów rozporządzenia prezesów prowincji z r. 1879. Od programu przedstawienia odstępować nie wolno bez wiedzy policji. Warunki stawiane przez policję przy udzieleniu pozwolenia ściśle przestrzegać trzeba.
5. Zamiast oberżysty itd. może dla niego i w jego imieniu prosić policyą o pozwolenie osoba, która przedstawienie urządza [...].
6. Żądanie tłumaczenia polskich sztuk itd. na język niemiecki nie jest prawnie uzasadnionem.
7. Miejscowa policja żądanego pozwolenia oberżyście udzielić musi, jeżeli przepisy czysto policyjnej natury pod względem porządku, zdrowotności i moralności publicznej nie nakazują zakazu.” [14]
Publikacja prawna stała się dla Palędzkiego pretekstem do propagowania działalności polskich towarzystw i stowarzyszeń. Analizując zapis prawny o celu przeznaczenia dochodów uzyskanych z przedstawienia, prawnik pisał: „Trudno zrozumieć, dlaczego tak mało teatrów u nas gra się na cele powyższego rodzaju według własnego wyboru. Nie tylko przedstawienie i gra amatorów znakomitym są środkiem wychowawczym, ale i cel piękny, dla którego się pracuje, staje się przyczynkiem do umoralnienia duszy. Stereotypowo gra się u nas: dla biednych miasta, aby p. burmistrz był kontent. Ale p. burmistrz z tej naszej nieporadności, z tego braku najprostszej u nas cywilnej odwagi w wypełnianiu swoich praw chyba kontent być nie może. Jeszcze raz tyle przynęcimy wdów, gdy zagramy np. na korzyść czytelni ludowych, które bezsprzecznie dobro pospolite mają na oku”.[15]
Po 1891 r. ruch amatorski rozwinął się na całym Pomorzu, objął swym oddziaływaniem blisko siedemdziesiąt pięć miejscowości, w których zaprezentowano około 480 programów.[16]
„Dziennik Bydgoski” w 1908 r. informował o imprezie teatralnej w Zabartowie: „Na samych kresach Księstwa, w Krajnie, w wiosce położonej między posiadłościami komisji kolonizacyjnej, duch narodowy polski coraz bardziej się dźwiga. Otóż staraniem grona obywateli tutejszych i kilku członków Towarzystwa Młodzieży Polsko-Katolickiej odbędzie się tutaj w niedzielę 16 [lutego] przedstawienie amatorskie na tutejszej sali parafialnej. Odegrane będą Bursztyny Kasi.”[17]
Centrum polskości w Nakle był hotel „Keiserhof”, należący początkowo do nakielanina Rakowskiego, a później do kupca Bukowskiego ze Żnina. Hotel ten jako miejsce spotkań i zebrań obrały sobie nakielski Sokół oraz inne polskie organizacje i stowarzyszenia: Towarzystwo „Straż”, Czytelnia dla Kobiet, Stowarzyszenie Pań pod wezwaniem św. Wincentego à Paulo, Towarzystwo Przemysłowe i Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej. [18]
„Sokół” organizował liczne imprezy. O jednej z nich – ze stycznia 1910 r. – prasa pisała: „Niedzielny wieczór naszego Sokoła udał się świetnie. Nie tylko przedstawienie było doskonałe i podobało się ogólnie, ale przede wszystkim wywołało ogólny zapał pojawienie się sokolic bydgoskich, które swymi pięknymi kostiumami – no i urodą – całą salę okrasiły.”[19] W marcu 1910 r. „nakielscy sokoli wystawili krotochwilę Stary piechur i jego huzar, przy czym program ten wzbogacony był monologiem oraz czardaszem w wykonaniu tancerzy-amatorów”.[20] Także w „Keiserhofie” w 1908 r. odbyły się zabawy taneczne Towarzystwa Przemysłowego w Nakle oraz Kółka Rolniczego w Ślesinie[21], a w styczniu oraz w lutym 1909 r. amatorski zespół teatralny Towarzystwa Przemysłowego zaprezentował Skalmierzanki[22] Jana Nepomucena Kamińskiego.
Prasa donosiła: „Szumi Nakło, pląsa w wirze szalonym i tańcówka za tańcówką goni bez wytchnienia. W przeszłą niedzielę „Sokół” tańczył do świtu, dzisiaj zaprasza Towarzystwo Pań na herbatkę, [...] prócz tego zapowiadają zabawy tańcujące kupcy, robotnicy, przemysłowcy”[23].
W 1908 r. zainaugurowało działalność Towarzystwo Robotników Polskich w Łabiszynie.[24] Prasa relacjonowała przebieg zabawy ludowej: „Wczorajsza niedziela odznaczyła się wielką uroczystością dla Polaków Łabiszyna. Oto Towarzystwo Robotników Polskich miało pierwszą zabawę. Przybyły liczne zastępy robotników i gospodarzy, a podnieść trzeba, że złączyli się wszyscy kupcy i przemysłowcy z nimi oraz zarządcy pobliskich folwarków i inteligencja. [...] Program był bardzo urozmaicony. Przedstawienie jasełek udało się znakomicie. [...] Dobrze wykonane śpiewy solowe i mazur Od dworu do dworu córek szypra Durana wywołały burzę oklasków i ogólny entuzjazm” [25].
W Koronowie, 9 maja 1908 r., dzięki staraniom ks. Tredera i grupy inteligencji powstał oddział Towarzystwa Czytelni Ludowej i otwarto polską bibliotekę. W lipcu odbył się koncert Towarzystwa Śpiewu św. Cecylii , a Koło Samopomocy Naukowej urządziło „wycieczkę latową do Krangle”[26].
Bardzo aktywnie działało kółko śpiewacze w Więcborku.[27] W latach 1911-1913 wystawiło: Kamieniarza albo piosenkę swatem Wł. Łebińskiego, Łobzowian W. L. Anczyca, Genowefę J. Chociszewskiego, Szpital wariatów E. Scribego, Dziesięć tysięcy marek i Bogatą wdowę P. Kołodzieja, Kominiarza i młynarczyka J. N. Kamińskiego, Posag w kominie J. Górskiego oraz Fatalną szafę Tłoczyńskiego.[28]
Amatorskie przedstawienia teatralne początkowo traktowano przede wszystkim jako manifestacje uczuć patriotycznych. Z czasem pojawiły się tendencje do podwyższania poziomu występów. W kwietniu 1911 r. redaktor „Dziennika Bydgoskiego”, recenzując wystawienie Genowefy, pisał: „[...] Nie brakło wprawdzie i momentów, w których [aktorzy] pobudzali słuchaczy do śmiechu, zamiast wywołać nastrój poważny. Ale może to nie tak bardzo wina amatorów jak naszej publiczności. Na czasie byłoby też, żeby młodzież nasza występująca publicznie na scenie starała się ćwiczyć w wymowie, w której bardzo często robi błędy.”[29]
Podobne wnioski zgłaszali uczestnicy odbywającego się w listopadzie 1908 r. w Poznaniu forum sejmiku oświatowego TCL. Dr B. Sulczewski w referacie Teatry amatorskie i wieczornice oświatowe jako środki pracy oświatowej postulował, by ograniczyć ilość przedstawień amatorskich, za to wystawiane sztuki przygotowywać lepiej. Omawiając repertuar, zalecał wybór sztuk dobranych do oczekiwań odbiorców i prezentujących wysoki poziom „tak pod względem etycznym, jak estetycznym.”[30]
W marcu 1849 r. w powiecie wyrzyskim powstała filia Towarzystwa Pedagogicznego, działającego od 1848 r. przy Lidze Polskiej w Berlinie. Siedziba Zarządu Krajowego mieściła się w Poznaniu. W Zarządzie pracował aktywnie łobżeniczanin Cynka, propagując i z pomocą nauczycieli realizując cel, którym było: „pobudzenie samokształcenia nauczycieli, podniesienie poziomu wiedzy, zwłaszcza w szkołach wiejskich, opracowywanie podręczników i książek z zakresu metodyki nauczania, dydaktyki i pedagogiki. Organem Towarzystwa była „Szkoła Polska”, wydawana przez Estkowskiego, która docierała do Łobżenicy [...]”[31].
W 1872 r. w Nakle powołano do życia Towarzystwo Przemysłowe. W 1910 r. liczyło 60 członków. Zarząd tworzyli: przewodniczący Jan Okopiński, zastępca przewodniczącego Franciszek Springer, sekretarz Stanisław Sowiński, skarbnik Jakub Zygmuntowski. W 1913 r. koło nakielskie liczyło 50 członków. Znani działacze to: Wincenty Dettloff, dr Piskorski, Cieślawski, Mroczek, Pokrzywiński, Kowalski. Towarzystwo Przemysłowe poza działalnością gospodarczą podejmowało przedsięwzięcia kulturalne, np. wystawiając w 1909 r. Skalmierzanki.
Nakielskie Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej w 1909 r. miało 22 członków. W zarządzie zasiadali: przewodniczący Kazimierz Katerla, zastępca przewodniczącego Gustaw Wiśniewski, skarbnik Józef Walczykowski. Od 1910 r. funkcję przewodniczącego objął Stanisław Różański. Zachowały się także nazwiska innych działaczy: Leona Glinieckiego, Wojciecha Pawlaka, Stanisława Głowackiego, Wojciecha Sroki. 12 września 1909 r. podjęło działalność Towarzystwo Młodych Przemysłowców, do którego wstąpili m.in. Jan Kamiński, Gustaw Wyborski, Ignacy Nadolny, Franciszek Kleydziński, Nikodem Leśniewski, Ignacy Baranowski, Wacław Wyborski, Zygmunt Jaroch, Antoni Zbierski.
Powszechnym uznaniem cieszył się chór „Harmonia”. Liczył ok. 20 osób. Jego członkami byli między innymi Jan Okopiński, Wacław Cieślawski, Józef Rzendkowski, Wincenty Mroczek, Józef Pokrzywiński, Stanisław Kajdan. W 1906 r. powstała propagująca polską książkę „Czytelnia dla Kobiet”. Miała ok. 50 członkiń. Pracami „Czytelni” kierowały Dalska, Janicka, Kryszkiewicz, Chmarzyńska, Kleydzińska, Biniakowska. Inna organizacja kobieca, charytatywne Stowarzyszenie Pań pod wezwaniem św. Wincentego à Paulo, zrzeszała 40-50 osób. Przewodniczyła im Anna Stabrowska. Znane aktywistki to: Rzendkowska, Borowska, Okopińska, Kowalska.[32]
W Sępólnie w 1912 r. powstało liczące 42 członków koło Towarzystwa Ludowego „Rolnik”.[33] Funkcję przewodniczącego powierzono Stanisławowi Rożnowskiemu, zarząd tworzyli ponadto: Łukasz Marasz, Jan Lemański, Jan Białkowski, Antoni Konopacki.[34]. Również od 1912 r. działało Towarzystwo Śpiewacze. Funkcję przewodniczących pełnili: Wojciech Kasprzycki, Piotr Odyński, Piotr Kubacki.[35]
20 marca 1910 r., z inicjatywy Adama Wolszlegera[36], Leona Sochaczewskiego, Gracza, B. Lamparskiego, rozpoczęło działalność Kółko Rolnicze w Kamieniu. W 1911 roku powstał „Rolnik”, liczący 50 osób.[37]
W Mroczy[38], w 1896 r. dziekan Gidaszewski reaktywował Bractwo św. Aniołów Stróżów. Istniały także Związek Młodzieży Katolickiej oraz chór „Cecylia”.[39]
Na początku XX stulecia aktywnie działało założone w 1905 r. przez Józefa Kościelskiego, mające centralę w Poznaniu, Towarzystwo „Straż”.[40]Strzegło praw gospodarczych, społecznych i narodowych Polaków pod zaborem pruskim. Wśród założycieli byli dr Roman Komierowski z Nieżychowa i Władysław Seyda z Łobżenicy. Kierownikiem (starostą) „Straży” na powiat wyrzyski został ks. Alfons Kaczmarek – proboszcz w Wyrzysku, w 1906 r. zastąpił go Tadeusz Leitgeber z Nakła.
Wyrzyski oddział „Straży” w latach 1905-1914 postrzegano jako kontynuatora zakazanego „Sokoła”. Szczególną aktywnością wyróżnili się: Alfons Kaczmarek, Wojciech Romiński, Franciszek Krawiecki, dr Stańczyk.[41] 14 listopada 1905 r. w Wyrzysku 200 członków „Straży” na wielkiej manifestacji ślubowało, że „ziemi ojców nie sprzedadzą Niemcom”.[42] W Nakle „Straż” działała w latach 1908-1912. W 1909 roku należało do niej 25 osób. W skład zarządu weszli przewodniczący Jarosław Leitgeber, członkowie Józef Pokrzywiński i Gwidon Jagodziński z Trzeciewnicy.[43]
6 stycznia 1908 r. na wiecu w Barcinie działacze „Straży” wyrazili protest przeciw antypolskim zapisom prawnym, piętnowali ustawę uwłaszczeniową oraz zakaz używania języka polskiego na zgromadzeniach. Redaktor „Dziennika Bydgoskiego” Teska „mówił o potrzebie oświaty, abonowaniu gazet i czytaniu polskich książek”[44]. Zachowała się relacja z wiecu w okolicy Wyrzyska: „W Wysoce, wysuniętej daleko ku naszym kresom zachodnim, w okolicy prawie opuszczonej przez nasz ruch narodowy, gdzie jak w niezbyt odległej Pile, Białośliwiu itd. germanizacja szalone robi postępy, odbył się w niedzielę wczorajszą wiec „Straży”. Niemało starań podjąć musiał starosta powiatu wyrzyskiego p. Leitgeber z Nakła, aby wiec ten do skutku doprowadzić.” [45] Leitgeber i Teska uświadamiali patriotycznie zebranych robotników, rzemieślników i pracowników wiejskich. Ziemianin Moczyński z Rzężkowa apelował, by polskie dzieci wychowywać w duchu narodowym. Po zebraniu 50 osób zgłosiło akces do „Straży”.[46]
W czasie strajku szkolnego na Krajnie członkowie wyrzyskiej „Straży” otwarcie poparli młodzież.
[1] Richter J. S., Mój los powstańca wielkopolskiego, [w:] Wspomnienia powstańców wielkopolskich, op. cit., s. 322.
[2] Borowiński S., Utworzenie pierwszego oddziału powstańców wielkopolskich w garnizonie jarocińskim, [w:] Wspomnienia powstańców wielkopolskich, op. cit., s. 24.
[3] Chrzanowski B., Z niewoli do wolności, Poznań 1929. Także: „Dziennik Poznański”, 1986 r., nr 188.
[4] Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Akta m. Wyrzyska, Akta Miejskiego Urzędu Policyjnego w Wyrzysku dotyczące spraw Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.
[6] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 196-197.
[7] Mietz A., Pakulski, Pakulski Jan, Łobżenica, portret miasta i okolicy, op. cit., s. 245.
[8] Chrzanowski B., Z niewoli do wolności, Poznań 1929 ,op. cit., s. 33. Także: „Sokół”, 1904 r., nr 82.
[9] Chrzanowski B., Z niewoli do wolności, Poznań 1929, op. cit., s 23-24. Także: „Goniec Wielkopolski”, 1900 r., nr 186.
[10] Konieczny, J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 121.
[12] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 121.
[13] Patrz Załącznik 8: Obrona prawna organizatorów przedstawień amatorskich wystawianych przez towarzystwa polskie.
[16] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 121.
[17] „Dziennik Bydgoski”, nr 38, 15 lutego 1908 r.
Halina [pseud.], Bursztyny Kasi. Obrazek w 3 odsłonach z tańcami. Wyd.3 - 1897;wyd.4 - 1911; wyd.5 - 1925.
[18] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 196.
[24] Także w Łabiszynie, w lutym 1908 r. ks. prałat Stryjakowski wygłosił odczyt o twórczości H. Sienkiewicza: „Dziennik Bydgoski”, nr 156, 11 lipca 1908 r.
[27] Znane było również Towarzystwo Śpiewacze w Sępólnie. Patrz Załącznik 7: Polskie Towarzystwo Śpiewacze w Sępólnie wg stanu z 27 kwietnia 1912 r.
[28] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 121.
[32] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 197-200.
[34] Konieczny J., Kultura polska wśród mieszkańców Sępólna i jego okolic w dobie zaboru, [w:] Dzieje Sępólna i powiatu, op. cit., s. 123. W pracy tej J. Konieczny na s. 128-130 podał wykaz 42 członków Towarzystwa Ludowego w Sępólnie (z 15 maja 1912 r.) oraz 30 członków Towarzystwa Śpiewaczego w Sępólnie (z 27 kwietnia 1912 r.).
[35] Żmidziński F., Rozwój Sępólna i jego okolicy na tle dziejów Krajny do 1914 r., [w:] Dzieje Sępólna i okolic, op. cit., s. 101-102.
[36] Z nazwiskiem Wolszleger wiąże się pewna niejasność. W pracy J. Szewsa „Filomaci pomorscy” pojawia się nazwisko Wolszlegier (właściciel majątku Szenfeld, dziś: Nieżychowice). Być może Wolszleger (mieszkaniec Cołdanku) i Wolszlegier to krewni, a rozbieżność pisowni nazwisk jest przypadkowa. J. Podgóreczny zamieścił w swojej publikacji notę biograficzną Antoniego Wolszlegiera [pisownia jak u J. Szewsa], ur. 14.03.1853 r. w Lichnowych [ówczesny powiat chojnicki], księdza, działacza społecznego i politycznego: „[...] Kształcił się w Chojnicach i na uniwersytetach niemieckich. Doktorat uzyskał w Würzenburgu w 1879 r., pracował w Pelplinie, Czersku i Świeciu, był dyrektorem zakładu dla księży emerytowanych w Zamartem, pow. Tuchola. Członek tajnego Komitetu dla Mazur, Śląska i Pomorza, właściciel drukarni w Ełku, gdzie wydawał „Gazetę Ludową”, przez pewien czas finansował „Gazetę Toruńską”, poseł w parlamencie niemieckim. Przeciwdziałał kolonizacji niemieckiej. Członek szeregu organizacji polskich, wydał kilka broszur i śpiewników. Odegrał wybitną rolę w walkach o niepodległość Pomorza. Działacz plebiscytowy na Mazurach i Warmii. Zmarł w Chojnicach 5.01.1922 r.”
[37] Żmidziński F., Rozwój Sępólna i jego okolicy na tle dziejów Krajny do 1914 r., [w:] Dzieje Sępólna i okolic, op. cit., s. 101.
[38] Warto nadmienić, że ok. 1908 r. w Mroczy, w robotniczej rodzinie katolickiej Jana i Konstancji z Konczalów urodził się Piotr Janicki. Już w młodości zasłynął jako utalentowany rzeźbiarz-samouk, ale z powodu ubóstwa nie mógł zdobyć wykształcenia. Osiągnąwszy pełnoletność, przeniósł się do Bydgoszczy, gdzie podjął pracę w Fabryce Mebli Artystycznych. Zmarł na gruźlicę 3.05.1935 r. Z jego licznych prac zachowała się jedynie figura harmonisty-inwalidy w gipsie: Podgóreczny J., Niepospolici ludzie Kujaw i Pomorza, op. cit., s. 138.
[39] Turowski S., Okres zaboru pruskiego 1772-1920 r., [w:] Mrocza. Z dziejów miasta i gminy, op. cit., s. 84.
[40] Trzeciakowski L., Walka o polskość miast Poznańskiego na przełomie XIX i XX wieku, Poznań 1964, s. 158.
[43] Księski J., Nakło w okresie zaboru pruskiego (1772-1920), [w:] Nakło nad Notecią. Dzieje miasta i okolicy, op. cit., s. 198.
[46] Niekiedy działalność „Straży” spotykała się z umiarkowanym zainteresowaniem ziemian. Budziło to niepokój redakcji „Dziennika Bydgoskiego”. W informacji o wiecu w Barcinie znajdujemy ubolewanie, że „wyższe sfery” świeciły [...] zupełną nieobecnością”: „Dziennik Bydgoski”, nr 5, 8 stycznia 1908 r. Nie lepiej było w Wysoce: „[...] Z większych majątków polskich z okolicy nie przybył nikt, ani właściciel, ani urzędnik. Tylko pan Moczyński z Rzężkowa stanowił w tym względzie chlubny wyjątek”: „Dziennik Bydgoski”, nr 86, 14 kwietnia 1908 r. Nie znaczy to jednak, że ziemiaństwo krajeńskie pozostawało obojętne wobec kwestii oświaty ludowej. Np. na wiecu przedwyborczym, zorganizowanym 17 maja 1908 r. w Nakle przez szambelana Komierowskiego z Nieżychowa, licznie zgromadziły się duchowieństwo i szlachta. Prądzyński z Ostrówka. „[...] wzywał, aby strzeżono naszego języka polskiego jako najświętszego skarbu, tak samo jak naszej wiary świętej”: Dziennik Bydgoski”, nr 114, 19 maja 1908 r., - a ksiądz dziekan Tesmer z Kosztowa propagował czytanie książek i szerzenie oświaty: Dziennik Bydgoski”, nr 114, 19 maja 1908 r.